XXIX
– Ścigacz. Bantha. Rancorn.. –
Arianna stała przed wielkim ekranem choloprojektora, na którym z niewiarygodną szybkością pojawiały się obrazy. Było tak jak mówił Luke, musiała mówić co widzi, co w cale nie było takie proste, ponieważ ekran bł odwrocony tyłem do niej, a obrazy pojawiały się także w jej umyślę, rozpraszając ją i nie pozwalając niekiedy dobrać słów. Co jakis czas dziewczynka poszukiwała wzrokiem Luke'a, lecz wiedziała ze on nie jest w stanie jej pomuc. Był również jednym z członków rady i teraz nie mógł dać po sobie poznać, ze życzy Ariannie jak najlepiej. Musiał patrzeć, jak dziewczynka poddawana jest surowej ocenie pozostałych członków rady.Podejżewał co dziewczynka musi teraz czuć. Przypomniał sobie odczucia Shayley, gdy poraz pierwszy stanęła przed obliczem rady. Mimo ze była o wiele starsza od Arianny, wygladała na zagubioną i niepewną. I tak podziwiał Ariannę za jej opanowanie i pewność.
Gdy już ta część testów dobiegła końca, mistrz Yoda zaczął zadawać dziewczynce pytania o najrużniejsze rzeczy. Zacząwszy od rodziców Arianny, skończywszy na tym, czym rużni się ścigacz od śmigacza. Gdy dziewczynka odpowiedziała na ostatnie pytanie przyjżał jej się uważnie.
– Silne uczucia w tobie widzę – ztwierdził. – Strach czuję.
– Nie boję się – powiedziała pewnie Arianna.
– Rozstania z matką boisz się – ztwierdził Yoda. – Borzucic dawne życie.Z drugiej strony jednak, do mistrza Skywalkera przywiązałaś się. –
Arianna zpusciła głowę. Nie wiedziała że mistrz Yoda aż tak dokładnie wybada jej odczucia.
– Nie jestem pewien, czy szkolona być może – ztwierdził Yoda. – Mistrzu Skywalker, ty tego zrobić nie możesz. Jednak rację miałeś, moc w niej silna jest.
– Mistrzu Yoda – zawołała piskliwie Arianna. – Ale ja chcę, ja naprawdę się nie boję. Mój tata opowiadał mi o jedi gdy jeszcze żył, \awsze chciałam być taka jak wy.
– Mistrzu Yodo – odezwał się Luke cicho. Złożył ręce na podołku i utkwił swoje blado-niebiezkie oczy w maleńkim mistrzu. – Myślę, że powinniśmy dać jej szansę. Ja niczego od was nie wymagam, poprostu proszę was żebyście to przemyśleli.
– Mistrzu – odezwał się z powagą mistrz Calme. – zawsze miałeś przeczucia, które cię nie myliły…
– Nie zawsze podejmowałem trafne decyzje – zaprzeczył spokojnie Luke. – Jednak proszę was, abyście nie zkreślali Arianny. Nie wiem co przyniesie przyszłość, ale dajmy jej szansę. –
Ledwo przebrzmiało ostatnie słowo Luke'a, gdy Arianna nagle zesztywniała. Poczuła coś dziwnego, jakby w ułamku sekundy znalazła się w zupełnie innym miejscu. Była na pokładzie olbrzymiego statku, uzbrojonego od aż po zęby. Stała przed drzwiami, zza których dobiegał ją straszliwy, znany w całej galaktyce oddech Dartha Vadera, oraz jego ztłumiony, dudniący głos:
– Uparty jesteś. Gdybyś był wrażliwy na moc, nie szczędził bym sobie trudu zabijania cię. Nadawałbyś się na mojego ucznia. Masz cechy charakteryzującą ciemną stronę.
– Ale jednak będziesz musiał zadać sobie ten tród – posłyszała inny, zapalczywy głos.
– Głupi, naiwny rebeliancie – syknął Vader. – Ach tak, widzę. Myśli cię zdradzają. Dobrze, zrobimy inaczej. Zamiast zdradzać mi ukrycie bazy rebeliantów, powiedz mi co wiesz na temat pobytu Luke'a Skywalkera. Łaczą cie z nim silne więzi, twoje uczucia cię zdradziły.
– No to masz kolejny problem – odparł ten sam głos. – Bo w tej kwestii tez niczego się ode mnie nie dowiesz, chodźbyś nie wiem co zrobił. A jeśli myślisz, ze zabijajac mnie przyniesiesz jakąś ujmę rebelii to jesteś w kolejnym błędzie. Takich jak ja jest więcej. –
I wtedy Arianna zobaczyła tego kto to mówił. Dobrzała zawzietą twarz człowieka, mogącego być mniej wiecej w wieku Luke'a, o płonących złością brązowych oczach, z wycelowanym oskarżycielsko palcem w Dartha Vadera.
– Już wiem kim jesteś – odezwał się tryumfalnie Vader. Młody rebeliant rozesmiał się drwiąco.
– Brawo, jeden zero dla ciebie – odezwał się kpiaco.
– Komandor Wedge Antilles. – W głosie Vadera pojawiła się ta sama drwiaca nuta. – No proszę, wreszcie pojmaliśmy słynnego Antillesa.
– Nie na długo – odparł rebeliant. – Będziesz musiał mnie zabic, więc nie nacieszysz się długo tym moim zchwytaniem. –
Obraz rozpłynąl się w nicosci. Następna rzeczą jaką Arianna dostrzegła był widok wszystkich członków rady, oraz pochylających sie nad nią mistrza Yody oraz Luke'a.
– Co to było? – Zpytała z przestrachem dziewczynka. Poczuła, jak Luke delikatnie ujmuje ją za rękę i pomaga jej wstać.
– Mówiłem – zwrócił się do maleńkiego Yody. – Miałaś wizję mocy, prawda?
– Widziałam… – Arianna spojrzała na niego, poczym po chwili opowiedziała wszystko co widziała, patrząc przy tym na wszystkich członków rady. Gdy skończyła, dostrzegła jak Luke zbladł lekko.
– Wedge – szepnął cicho. – Mistrzu Yodo, to mój przyjaciel. Vader chce mnie dostać przez niego…
– Zapalczywy Vader jest – ozezwał się Yoda. – Ostatecznie zmierzyć sie z nim musisz. Powstrzymać go trzeba. –
Luke odetchnął głeboko.
– A co z Arianną? – zpytał.
– Ze sobą ją weź – odezwał się Yoda. – Gdy wrócicie, co robić dalej zastanowić się będzie trzeba. –
One reply on “rozdział 28”
No tak no cały Yoda… dziwna zielona istota… tak to nie chce się zgodzić na szkolenie dziecka ale na niebezpieczną misję z jej udziałem to już się zgadza… 😀