Categories
Z pamiętnika padawanki Tano - bardzo nie kanoniczne

12

Tej nocy jednak nawiedził mnie dziwny sen. Widziałam w nim tą szkaradną Ventres, która zdawała się patrzeć prosto na mnie, a gdy się odezwała tez mówiła do mnie:
– Przyjdzie kiedyś czas, że nie bedzie cie kiedyś przy Skywalkerze. Jesteś jego maskotką, ale wiecznie nie moze się za toba chować. Dopadnę go, całkiem nie długo, a wtedy już mu nie pomozesz, a jeśli przyjdzie taka potrzeba zabiję tez i ciebie, na jego oczach. Najwyższy czas, zeby Skywalker zaczął w końcu się mnie bać. –
Przed oczami mignęły mi klingi jej świetlnych mieczy, a po chwili sen się skończył.
Obudziłam sie roztrzęsiona, kuląc się jak małe dziecko i usiłując się uspokoić wszelkimi znanymi mi metodami.
– Przywiązanie – tłukło mi się w myślach. – Przywiązanie. Boisz się o Anakina, bo się do niego przywiązałaś. Za długo rozmawiałaś o tym wczoraj z Rey. –

Tej nocy jednak nawiedził mnie dziwny sen. Widziałam w nim tą szkaradną Ventres, która zdawała się patrzeć prosto na mnie, a gdy się odezwała tez mówiła do mnie:
– Przyjdzie kiedyś czas, że nie bedzie cie kiedyś przy Skywalkerze. Jesteś jego maskotką, ale wiecznie nie moze się za toba chować. Dopadnę go, całkiem nie długo, a wtedy już mu nie pomozesz, a jeśli przyjdzie taka potrzeba zabiję tez i ciebie, na jego oczach. Najwyższy czas, zeby Skywalker zaczął w końcu się mnie bać. –
Przed oczami mignęły mi klingi jej świetlnych mieczy, a po chwili sen się skończył.
Obudziłam sie roztrzęsiona, kuląc się jak małe dziecko i usiłując się uspokoić wszelkimi znanymi mi metodami.
– Przywiązanie – tłukło mi się w myślach. – Przywiązanie. Boisz się o Anakina, bo się do niego przywiązałaś. Za długo rozmawiałaś o tym wczoraj z Rey. –
Odetchnęłam po raz ostatni. Moze faktycznie rozdrapało się wczoraj za dużo ran?
– Mistrzu – szepnęłam bezradnie w myslach. – Anakinie… Nie pozwolę ci odejść rozumiesz? Nie pozwoę aby ta wstrętna jędza cię dopadła, choćby to była ostatnia rzecz jaka zrobię w moim krutkim życiu. –
Jednak najbliższego dnia miałam się przekonać, że nie jest to w cale takie proste.
Gdy rano wracałam ze śniadania po swój miecz treningowy, natknęłam się właśnie na niego, na mojego mistrza. Nikomu nie powiedziałam o nocnym koszmarze, nawet Rey, ponieważ nie chciałam znowu jej martwić ani zasmucać faktem jak to bardzo zostałam skrzywdzona.
Zobaczyłam, ze rycerzyk ma zarzucony na ramiona plecak.
– Mistrzu – zagadnęłam. – Lecimy gdzieś? Dla czego ja nic o tym nie wiem? –
Spojrzał na mnie, a w jego niebiezkich oczach dostrzegłam coś jakby cień żalu.
– Nie, Ahsoko – powiedział cicho. – Ty nie lecisz ze mną. –
Stanęłam jak wrośnięta w ziemię. Mistrz bez padawana na misji? Jak to tak?
– Ale ryce… Znaczy mistrzu, jak to? Dla czego ja z toba nie lecę? –
Podszedł blizej i położył mi lewą rękę na ramieniu, prawą natomiast będącą protezą zacisnął w pięść, jak zawsze gdy był podenerwowany.
– To delikatna misja, smarku – rzekł jeszcze ciszej, jakby wyjawiał mi jakaś ważną tajemnicę. – Nie mogę ci nawet powiedzieć gdzie lecę ani po co. Nie martw się – dodał, widząc moją zmartwioną minę.
– Będziesz pod opieką mistrzyni Luminary. Słuchaj się jej tak samo jak mnie, zrozumiano?
– Ale… – zaczęłam, lecz on mi przerwał:
– Głowa do góry smarku. Masz dzisiaj ważny test, wiesz o tym. Ty i Kylo zostaliście wyznaczeni do rozegrania pokazowej walki młodszym padawanom. W trakcie tej walki nie zapominaj o wszystkim czego cię nauczyłem.
– I o tobie – dodałam bardzo cicho, mając nadzieje ze tego nei usłyszy. Usłyszał i zaśmiał się cicho.
– Miłe ze będziesz o mnie pamietać – ztwierdził beztrosko. – Cóż, nagli mnie czas, Ahsoko. Uważaj na siebie i nie pakuj się w zadne kłopoty.
– Mistrzu… – zaczęłam niepewnie gdy zdjął rękę z mojego ramienia i ruszył szybkim krokiem w stronę turbowindy. – Rycerzyku! –
Odwrócił się na chwilę.
– Tak smarku?
– Niech moc będzie z toba. – Chciałam powiedzieć coś innego, ale nie słowa same mi umknęły. – Nie zawiodę cię.
– Wierzę ci, Ahsoko. –
Po chwili Anakin Skywalker, mój mistrz, którego teraz traktowałam jak starszego brata zniknął w drzwiach turbowindy, pozostawiając mnie zdezoriętowaną i przygnębioną. Nie nawidziłam takich chwil gdy mnie zostawiał i leciał gdzieś sam. Nie cierpiałam tego ze nie mogłam przy nim być, wspierać go i ochraniać, zamiast tego tkwiłam sobie bezpiecznie w świątyni czy gdzie indziej, podczas gdy on gdzieindziej wystawiał się na smierć.
Poczułam ogarniającą mnie nagłą falę złości. Walnęłam otfartą dłonią w kolano.
A moze jednak mogłam mu powiedzieć o moim śnie? Moze w ten sposób bym go ostrzegła? Teraz i tak było juz za późno.
– Głupia idiotka – skarciłam się w duchu. – Jeśli właśnie o to chodziło Ventres, to ma Anakina jak na widelcu. –
Z ciężkim westchnieniem powlokłam się w stronę turbowindy, tej samej w której zniknął rycerzyk. Głupia winda, nawet do niej teraz miałam pretensje ze zjechała tam na dół, ze aakurat wtedy się nie zepsuła i ze zabrała Anakina i pozwoliła mu tym samym odlecieć nie wiadomo gdzie.
– Co za poodoo – mruknęłam, waląc ze złoscią w przycisk aktywujący windę. – No ruszaj ty sterto zlomu. –
Sterta złomu posłusznie ruszyła, lecz moja frustracja ani trochę nie zelżała.
– Ahsoka? – Rey podniosła zdziwiony wzrok z nad czytanej przez siebie, widocznie ciekawej ksiażki. – CO się stało? Odrazu widać ze masz zły humor. Przecież rano było wszystko w porządku.
– Anakin wyjechał. – Trzasnęłam drzwiami tak mocno, ze Rey aż podskoczyła.
– Ale… Mistrz Skywalker tak?
– Tak! – Mój krzyk odbil się echem od ścian, zwielokrotniając i niosąc mój głos po całym pokoju. – Beze mnie rozumiesz? Wysłali go beze mnie! Nawet nie wiem gdzie rozumiesz?
– Ahsoka, ciii. – Rey wstała i położyła mi ręke na ramieniu. – Spokojnie. Zostawił cię, bo jesteś tu potrzebna.
– To nie była jego decyzja! – odwrzasnęłam, trzęsąc się z nadmiaru emocji. – To była decyzja rady!
– Najwidoczniej rada też miała powody by uznać, ze powinnaś zostać tutaj – tłumaczyła cierpliwie Rey. – Masz disiaj zadanie do wykonania. Pamietaj, musisz byc przy Kylo. Poza tym ty i twój mistrz nie zawsze będziecie razem, nie zawsze będziesz mogła go chronić.
– Czycha na niego Ventres! – Byłam już tak zdesperowana, ze musiałam to wykrzyczeć nawet Rey.
– Spokojnie, Ahsoko. – Rey wciąż starała się zachować spokuj. – Anakin… Znaczy mistrz Skywalker da sobie radę. Nie raz juz zaglądał smierci w oczy. Ventres na pewno się gzieś czai po porażce przy zdobyciu holokryształu.
– Nie prawda! – Tupnęłam ze złością nogą. – Jest gdzies blizko, blizko rycerzyka! Widziałam ją rozumiesz? Śniła mi się… –
Rey nabrała głosno powietrza.
– Kiedy? – Zpytała, a ja poczułam ulgę, ze w końcu rozmowa zeszła na odpowiedni tor
– Dzisiaj.
– To był sen?
– Wizja. – Teraz byłam już tego całkowicie pewna. – TO musiała być wizja. –
Twarz Rey nie zdradzała zadnych emocji.
– Co ci powiedziała? – Zapytała po dłuższej chwili milczenia. – Oile coś w ogule ci powiedziała.
– Tak, powiedziała. Że Anakin powinien się jej w końcu zacząć bać, bo ona Go dopadnie. I ze tym rażeni w przy nim nie bedzie. Rozumiesz to Rey? Wszystko zaczyna do siebie pasować. Rycerzyk o tym nie wie, nie zdązyłam juz mu powiedzieć… Nawet go w ten sposób nie ostrzegłam. A jeśli pakuje się prosto w jej łapy? –
Rey przez chwilę milczała, przestępując tylko z nogi na nogę.
– Chodź – rzekła w końcu ze śmiertelną powagą. – Musimy poinformować o tym mistrza Yodę. –
Wybiegłyśmy obie z pokoju, jedna depcząc drugiej po piętach. Yodę zastałysmy w jego kwaterze. Siedział na poduszce do medytacji. Gdy stanęłyśmy w drzwiach, wzrócił na nas swe wielkie jak piłki oczy.
– Mistrzu Yoda – odezwała się Rey cicho. – Przepraszamy ze przeszkadzamy, ale AHsoka chciała coś ważnego ci
przekazać. –
Yoda spojrzał teraz prosto na mnie.
– Wejdź, padawanie Tano – oznajmił.
– Zaczekam na zewnatrz – powiedziała Rey cicho poczym wycofała się.
– Usiądź. – Yoda zaprosił mnie gestem na drugą z poduszek. Gdy usiadłam przy nim zapytał:
– Coś gnębi cię, młody padawanie. Obawy masz jakieś?
– Mistrzu Yoda – zaczęłam. – Miałam dzisiaj… Sen, wizję…
– Wizję powiadasz… Hm? – Uszy Yody lekko opadły.
– Tak. Widziałam w niej Asaj Wentres. W tej wizji… Groziła… Mistrzu, podejżewam ze mistrz Skywalker jest w
niebezpieczeństwie. –
Yoda przez chwilę nic nie mówił, przymknąwszy oczy.
– Pomuc mu nie mozesz – oznajmił po pewnym czasie. – Gdybys zrobiła to, to o co teraz walczy zaprzepaściłabys.
– Czyli mam pozwolic mu zginąć? – Wykrzyknęłam z niedowierzaniem.
– Nie zginie on – ztwierdził Yoda z niezachwianą pewnością. – Wyraźnie w mocy czuję, choć przyszłość w wiecznym ruchu jest. Przewidzieć trudno co stanie się, ale o mistrza swojego spokojna mozesz byc, przeżyje on. –
Odetchnęłam z ulgą. Jeśli Yoda tak bardzo w to wierzył, to ja chyba tez moge. No chyba ze znowu dzisiaj będe miała wizję, wtedy już nie pójdę z tym do Yody tylko wymkne się bez niczyjej wiedzy, ukradnę jakis statek i polecę, odszukam Anakina w mocy i polecę.
– Dziękuję, mistrzu – powiedziałam na głos.
– Coś jeszcze gnębi cię? – Zatroskał się zielony mistrz.
– Nie, mistrzu – przyznałam.
– W takim razie spiesz się – powiedział Yoda. – Młodziki już czekają.
– Wiem. – Odetchnęłam głęboko. – Juz idę.
– Niech moc będzie z toba – pożegnał mnie Yoda gdy juz wstałam. – Niepokoić o mistrza Skywalkera nie musisz się.
– dobrze – przyznałam, poczym wypadłam na korytarz, teraz już w pełnym pędzie biegnąc po swój miecz.

7 replies on “12”

Zaraz, zaraz. Połączyłaś bohaterów z siudmej i późniejszych części z czasami między 2, a 3 części? całkiem nieźle. A sytułacja między Anakinem, Asoką i Kailorenem jest ciekawa. Ciekawe czy pociągniesz dalej losy Luka.

Jeszcze trochę tego mam. Właśnie zastanawiałam się czy połączenie postaci z ery przed i po imperialnej jest właśnciwe, no i sytuacja Kylo Rena, który jest postrzegany wiadomo jak.

Annabeth, Yoda powinien powiedzieć “Młodziki czekają już” i “Niech moc z tobą będzie’. 😀

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink