Categories
Z pamiętnika padawanki Tano - bardzo nie kanoniczne

13

Istotnie, gdy pięć minut później zjawiłam sie juz w sali treningowej, czekała juz tam grupka podekscytowanych młodych padawanów, wymieniających szeptem jakieś uwagi. Nie zwalniając ani na moment przebiegłam koło nich i zatrzymałam się obok mistrza Fisto, który stał na podwyższeniu razem z Kylo.
– Juz jestem, mistrzu fisto – wydyszałam, wyhamowując gwałtownie obok Kylo, który ciekawie obserwował mój bieg. U pasa miał zawieszony treningowy miecz swietlny.
Spojrzałam na jego twarz, chcąc zoriętować się, czy nie spędził przypadkiem przy ejgo konstrukcji pół nocy, lecz zobaczyłam tylko twardą maskę spokoju. Dobrze wiedziałam ze to maska. Kylo przed każdą taką walką był podenerwowany, z tego co mówili mistrzowie którzy z nim ćwiczyli.
– Spokojnie, Kylo – szepnęłam cicho, gdy mistrz Fisto na moment się oddalił, by zapoznać młodszych padawanów z tym co się będzie działo. – Pamietaj zę swiatło jest z toba.
– Tak – odszepnął, zaciskając nerwowo dłoń na rękojeści miecza.

Istotnie, gdy pięć minut później zjawiłam sie juz w sali treningowej, czekała juz tam grupka podekscytowanych młodych padawanów, wymieniających szeptem jakieś uwagi. Nie zwalniając ani na moment przebiegłam koło nich i zatrzymałam się obok mistrza Fisto, który stał na podwyższeniu razem z Kylo.
– Juz jestem, mistrzu fisto – wydyszałam, wyhamowując gwałtownie obok Kylo, który ciekawie obserwował mój bieg. U pasa miał zawieszony treningowy miecz swietlny.
Spojrzałam na jego twarz, chcąc zoriętować się, czy nie spędził przypadkiem przy ejgo konstrukcji pół nocy, lecz zobaczyłam tylko twardą maskę spokoju. Dobrze wiedziałam ze to maska. Kylo przed każdą taką walką był podenerwowany, z tego co mówili mistrzowie którzy z nim ćwiczyli.
– Spokojnie, Kylo – szepnęłam cicho, gdy mistrz Fisto na moment się oddalił, by zapoznać młodszych padawanów z tym co się będzie działo. – Pamietaj zę swiatło jest z toba.
– Tak – odszepnął, zaciskając nerwowo dłoń na rękojeści miecza.
Dzięki mojemu wyczulonymu słuchowi wychwyciłam cichą rozmowę dwojga najbliżej stojących padawanów:
– Zobaczysz ze Ahsoka Tano wygra.
– Taa? Ciekawe. Wiesz kim był Kylo Ren i co potrafi.
– Ale Tano to padawanka mistrza Skywalkera.
– Gdybyś nie był taki mały to zagralibyśmy o to w sabbacca. –
Z trudem zdusiłam smiech. Te młodziki nie mogły mieć wiecej niz dziewięć lat.
– Jesteście gotowi? – Zwrócił się do nas mistrz Fisto, a ja w tym momencie przestawiłam się z myślenia na instynktowne działanie.
– Tak, mistrzu – powiedziałam, a Kylo pokiwał tylko głową.
Oboje dobyliśmy i uaktywniliśmy miecze. Bardziej wyczułam niż dostrzegłam ze Kylo obchodzi mnie dookoła, czujnie mnie obserwujac. Też go obserwowałam i zauważyłam, ze ręka w któryj trzymał miecz drży lekko.
Oddychajac głęboko przykucnęłam, szykując się do ewentualnej obrony. W tej chwili nie myslałam o Kylo jak o bliskiej mi o sobie. Nie mogłam tak mysleć, ponieważ wtedy cały ten pokaz straciłby sens. W tym momencie bylismy dla siebie poprostu przeciwnikami.
Zaatakował pierwszy, wyprowadzając szerokie cięcie w stronę mojego ramienia. Przeskoczyłam nad nim, wykożystując moc i odbijając jego cios cięciem zza pleców, które miało go zaskoczyć. Nie zaskoczyło go. Zręcznie je odparował, po czym zamachnął się poraz kolejny, kręcąc przy tym mieczem jak biczem tak szybko i zręcznie, ze przez chwilę jego klinga była dla mnie tylko rozmazaną plamą. O to mu właśnie chodziło, chciał w ten sposób mnie zmylić, tak zebym nie wiedziała gdzie udeży. Poczułam ostrzegawczy impuls mocy i gdybym w porę nie uskoczyła i nie zasłoniła się paradą, z pewnością nabawiłabym sie popażenia na policzku.
Teraz to ja wyprowadziłam fintę w kierunku jego lewego biodra, zmuszając go tym samym do cofania się. Nasze miecze skrzyrzowały się na długą chwilę, siejąc fontanne iskier. Kylo chciał się uwolnić z pod blokady, jednak ja mu na to nie pozwoliłam, napierając na niego coraz bardziej. Oboje teraz usiłowaliśmy złamać przeciwnika. W końcu Kylo udało się uwolnić I zaatakować. Oddychał z wiysiłkiem przez zaciśnięte mocno zęby, a jego blada twarz była wykrzywiona z wysiłku i determinacji.
Jednak ja miałam nad nim pewną przewagę. Byłam mniejsza i lżejsza od niego, co w tej chwili działało na moja kozyść. Ponownie przeskoczyłam nad nim, przekładajac błyskawicznie miecz z prawej ręki do lewej, co pozwoliło mi wyprowadzić kontratak z zaskoczenia.
Po wyrazie zdumienia w jego szeroko otwartych oczach poznałam, ze udało mi się go w końcu dosięgnąć. Jednak on wydawał sie nie znać czegos takiego jak przegrana, co mu zostało zapewne jeszcze z dawnych czasów.
Prawdziwy pojedynek zaczął sie dopiero potem. Wirowalismy jak w tańcu sprawiając, ze od czasu do czasu sami ocieralismy się o siebie, tak samo jak nasze miecze. Musiałam przyznać tylko jedno. Kylo naprawde był dobry. Kilka razy jeszcze zrobił ten sam ruch z kręceniem mieczem, aż w końcu przy użyciu mocy jego broń sama zaczęła wirować w powietrzu, tym razem zaskakując mnie i spadając prosto na moją prawą ręke. Dobrze ze to tylko miecz treningowy, który tylko parzył, bo gdyby to była prawdziwa walka musiałabym od tej pory zacząć oswajać się z myślą o protezie dłoni.
Po upływie dziesięciu minut takiej zaciekłej walki oboje juz bylismy zmęczeni. W końcu udało mi się na moment zdekoncentrować Kylo, wytrącić mu miecz z ręki i przywołać do swojej.
Przez kilka sekund pozwoliłam sobie tak stać nad nim zdyszana, krzyżujac oba miecze przy jego szyi, aż w końcu dezaktywowałam je i oddałam Kylo ten który należał do niego.
Oboje cofnęliśmy sie od siebie, a podekscytowani padawani zaczęłi wydawać głośne okrzyki zachwytu.
– Dziekuje wam. – Pojawił się przy nas mistrz Fisto. – Pokazaliście przykład dobrze rozegranej i nieprzewidywalnej walki.
– Zasługa Kylo… – wydyszałam, usiłujac uspokoić rozszalałe bicie serca. – Naprawdę jest dobry.
– Też tak twierdzę – przyznał mistrz Fisto. – Pochwalam twoją skromność, padawanko Tano, ale twoje umiejętności też dalece wykraczają po za przeciętność. –
Miałam zamiar powiedzieć, ze to zasługa rycerzyka. Pomyślałam sobie o nim i poczułam nagły zal z powodu tego ze go tu nie ma.
– Mistrz Skywalker na pewno byłby z ciebie dumny – pochwalil mnie mistrz Fisto. – Wiele razy posługiwałaś się takimi samymi technikami walki jak on.
– Wiem – przyznałam.
– Mozecie teraz odejść i odpocząć.
– Dziękujemy mistrzu Fisto – odezwałam się z szacunkiem. – Chodź, Kylo. –
Wyszliśmy oboje na zewnątrz.
– Nic ci nie jest? – Zpytał Kylo gdy juz zostaliśmy sami i gdy zauważył, ze odruchowo rozcieram sobie lekko piekąca jeszcze dłoń.
– Niee, cos ty – uśmiechnęłam się do niego. – A tobie? –
Potrząsnął głową.
– Dobra jesteś – pochwalił mnie, a te słowa wypowiedziane przez niego napełniły mnie jeszcze wiekszą radością, niz pochwały mistrza Fisto.
– ty też – przyznałam, mówiąc to całkiem szczerze. Potrząsnął smutno głową.
– W trakcie walki przyłapywałem się na tym, ze wykożystuję te same metody, jakie wykożystywali rycerze Ren – wysnał ztrwożonym szeptem. – Gdyby to był prawdziwy miecz… Mógłbym cię zabić, gdybys nie była taka szybka…
– Ale to był miecz treningowy – powiedziałam pocieszająco. – Działałeś instynktownie, tak jak ja. Ja też walczyłam jak mistrz Skywalker, chociaż w cale o tym nie myslałam. Poprostu w trakcie walki to odruchy przejmują kontrolę nad twoim ciałem.
– A jesli mistrzowie maja racje? – Zapytał Kylo. – A co jesli kiedyś w prawdziwej walce zrobię komuś niechcący krzywdę?
– Nie stanie sie tak. – Podeszlam i przytuliłam go mocno.
– Boje się – wyznał cicho. – Wszystkiego. Ty nie chciałabyś na pewno mieć takiego przyjaciela który się boi
wszystkiego… –
Głos lekko mu się załamał.
– Spokojnie, Kyle… –
Nabrałam gwałtownie powietrza, przerażona tym jak się do niego odezwałam.
– Jak do mnie powiedziałaś? – Zapytał gwałtownie.- To było… –
Zawachał się, a potem dokończył:
– śliczne.
– Naprawdę? – Zpytałam cicho. Pokiwał tylko głową.
– A co do bania się wszystkiego – ciagnęłam dalej. – Mi to ani troche nie przeszkadza.
– A Rey? Rey tez nie? –
Poczułam jak coś wywraca mi się w rzołądku, jakby wpadła do niego bryłka lodu.
– Nie, Rey tez nie – odpowiedziałam z przekonaniem. Uśmiechnął się w odpowiedzi.
Puściłam go i odstąpiłam od niego na kilka kroków.
– Rozmawiam z moja mamą, wiesz? – Zpytal nagle Kylo. – Przez hologram. Cieszy się że wracam. Mówi ze mnie kocha i że we mnie wierzy. –
Ponownie się zawachał, zanim ciągnął dalej:
– Nie do końca to jeszcze rozumiem, jak można kochać takiego potwora jak ja, ale się cieszę że jestem coraz blizej swiatła.
– Nie jesteś potworem – szepnęłam cicho. – Twoja mama na pewno też tak uważa.
– Tak. – Kylo pokiwał głową. – Idę chyba jej opowiedzieć o wszystkim.
– Jasne, idź. – Uśmiechnęłam się do niego, a on również odwzajemnił uśmiech i odszedł, mogła bym przysiąc ze żywszymi pewniejszym krokiem niz zazwyczaj.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink