Jaina nagle syknęła i przystanęła gwałtownie. Dostrzegłam jak przymknęła oczy.
– Co się dzieje? – Spytałam, od razu nabierając czujności.
– Anakin – szepnęła Jaina.
– Anakin? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, przez chwilę mając nadzieje, że Jaina wyczuła gdzieś mojego mistrza.
– Mój brat – odpowiedziała niecierpliwie. – Leci tutaj. Jest… Przestraszony i zdeterminowany.
– CO ty mówisz? – Poczułam ze naprawdę się boję. A więc dzieje się chyba to co przypuszczałam. Ventres zesłała na Anakina wizję, on tu leci, a ja dalej nie wiem gdzie jest mój mistrz. Jedynym pocieszeniem było to, ze odnalazłam… Siostrę Anakina i Kylo.
– Jaino, czy po za tobą Ventres schwytała kogoś jeszcze? – Spytałam z nadzieją. Zastanowiła się i wzruszyła ramionami.
– Nie wiem – odpowiedziała po chwili. – Nie widziałam nikogo. Ale po niej można się spodziewać naprawdę wszystkiego. A teraz chodź, nie będziemy przecież tu stać i czekać aż nas znowu złapią. –
Dla bezpieczeństwa chwyciłyśmy się za ręce i puściłyśmy się biegiem najszybciej i najciszej jak się tylko dało.
– Co zrobimy jeśli… Jeśli Anakin tu przyleci? – Spytałam po chwili. – I jeśli Ventres złapie też jego?
– Wiesz co wtedy będzie? – Jaina przystanęła, a spojrzenie, które mi posłała było ciemne jak burzowa chmura. – Zrobię wszystko żeby go uratować, choćbym miała sama poświęcić własne zycie. Bo on to samo zrobiłby dla mnie… I dla ciebie. –
Jej spojrzenie wwiercało się we mnie prawie na wylot.
– Czuję, zę Anakina łączą z toba silne więzi. Bardzo silne. Nie leci tutaj tylko ze względu na mnie. On leci tu ze względu na ciebie. I nie mówię ci tego po to by cię do czegokolwiek zmotywować. Mówię ci to bo taka jest prawda. Jestem jego siostrą, a on… Oddał ci swoje serce, chociaż jeśli chodzi o mnie nie wiem jeszcze dla czego. –
Zdałam sobie sprawę z tego że gapię się na nią, nie mogąc wykrztusić słowa. Zamrugałam oczami, wiedząc że nie powiem teraz nic sensownego. Domyślalam się, ze Jainę jako siostrę Anakina łączą z nim silne więzi, a co za tym idzie, ona potrafi odczytać myśli i emocje brata. Ale czy w takim razie to samo potrafi też Kylo?
– Musimy się gdzieś ukryc – odzywam się, usiłując zmienić temat. – Jeśli Anakin naprawdę tu leci, musimy być w pogotowiu, żeby na wszelki wypadek… Powstrzymać go czy coś. –
Jaina pokiwała głową.
– Nie podoba mi się ten spokój – orzekła po chwili. – Bardzo mi się nie podoba…
– Może po prostu Ventres myślała ze nie uciekniemy? – Zasugerowałam naiwnie, a Jaina prychnęła.
_ Chciałabym w to wierzyć – mruknęła.
Chwilę później przekonałyśmy się jednak, że martwiłyśmy się zupełnie nie tym czym powinnyśmy.
Zori1)towałam się już jakiś czas temu, że z blaszakami jest jeden zasadniczy problem. Są to blaszaki, a więc nie da się ich wyczuć w mocy. Teraz też nie było w cale inaczej. Pojawiły się nagle i tylko szybka reakcja moja i Jainy uchroniła nas obie przed niechybna śmiercią.
– Głupia sterta złomu – zakrzyknęła z wściekłością Jaina, a ja w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że obydwie nie mamy zadnej bronii. Pozostała nam tylko telekineza, którą obie posłużyłysmy się do zniszczeniu w sumie czterech robotów, rozstrzasując je najpierw o siebie, a następnie o ścianę.
Gdybym nie była tak zaaferowana walka, pewnie zaczęłabym się zastanawiać nad tym, jakim cudem ten hałas nie przyciągnął tu jeszcze nikogo, lecz w tej chwili nie miałam kiedy się nad tym zastanawiać.
Posłałam jeszcze jednego blaszaka śladem swoich towarzyszy, kierując tym samym laserowy promień z jego działka w podłogę, lecz w tym momencie zobaczyłam, jak jeden z blaszaków bierze Jainę z zaskoczenia, trafiając ja laserową wiązką z tyłu prosto w plecy. Upadła, a ja wtedy poczułam się tak, jakby napędzała mnie do działania jakaś wewnętrzna siła, potęgując we mnie złość i frustracje.
– To za Jainę, głupie blaszaki – pomyślałam, rozprawiając się z trzema na raz. Dwa następne usiłowały mnie otoczyć, lecz ja byłam tak bardzo pogrążona w mocy, ze wyczuwałam teraz wszystko dookoła, niemal zespalałam się z tym. Jeden z blaszaków wyleciał po chwili przez ilumenator razem z transpastalową szybą, a drugi poszedłby nie chybnie w jego ślady, gdyby nie zaskoczył mnie trzeci, który przypałętał się nie wiadomo z kat. Następne co zapamiętałam to fakt, ze upadam na metalową podłogę, a za raz potem nicość.
ciag dalszy 20
Jaina nagle syknęła i przystanęła gwałtownie. Dostrzegłam jak przymknęła oczy.
– Co się dzieje? – Spytałam, od razu nabierając czujności.
– Anakin – szepnęła Jaina.
– Anakin? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, przez chwilę mając nadzieje, że Jaina wyczuła gdzieś mojego mistrza.
– Mój brat – odpowiedziała niecierpliwie. – Leci tutaj. Jest… Przestraszony i zdeterminowany.
One reply on “ciag dalszy 20”
Moge napisać tylko. Łooo.