Witajcie.
Jest połódnie, na dworze gorąco jak nie wiem, przez to chyba zbieram się na odwagę zeby tu napisać.
Nie wiem co sobie niektórzy o mnie pomyślą, ale szczerze mówiac mało mnie to obchodzi.
Wczoraj przyjaciółka pisała o sentymentach, które to sentymenty prześladują mnie rónież od wczoraj. Zaczęło się od tych starych opowiadanek poznajdowanych na dysku, które na skutek właśnie sentymentów wyladowały tutaj, na blogu. Bo co mi tam. Teraz nie będę się za bardzo rozwodzić, to juz nie te czasy gdy byłam taka wylewna jak na blogu klangowym, o nie nie.
Ale chyba największy sentyment mam do tych cholernych pamietników Luke'a. Przypominaja mi te fajne czasu roku 2012 gdy się jeszcze chodziło do szkoły i uczyło na masaż, miało się dookoła siebie przyjaciół, przez pewien czas nawet faceta i nawet te wakacje nie były takie nudnawe, bo zawsze się z kimś pisało albo o czymś, albo coś. No i w tym 2012 roku zaczęła się moja faza na star warsy tak po raz pierwszy. I od kogo? Od Luke'a właśnie. Teraz jak się nad tym zastanowię i przypomne sobie ten głupawy test z internetu, w którym wyszło mi ze ja to LUke Skywalker jeśli chodzi o postacie ze star wars… Cóż, byc moze cos w tym jest. Lubię pomagać innym, nawet jak się złoszczę to trwa to nie długo, cieżko mnie czasami wyprowadzic z równowagi, no i pacjenci twierdzą że ja taka fajna jestem zę ze mna pogadać o wszystkim mozna, zę mam ciepły głos… Cóż, to ich opinia, ale jeśli tak uważaja no to chyba coś w tym jest.
No dobra, ale ja tu o sentymentach miałam pisać.
Czasami jak sobie odgrzebe cos starego to potem siedzę i się zastanawiam jak to było fajnie i, co jest chyba najgorsze, co mozna zrobić zeby było znowu tak fajnie. I tu błędne koło się zamyka, bo w niektórych przypadkach nie da się już nic zrobić. Coś po prostu było, skończyło się i zaczęło się coś nowego. Nie wiem, moze to ja nie nadążam za tymi zmianami? Czasami myslę, ze gdybym była bardziej nie czuła moze bym tak tego nie przeżywała, ale stety albo nie stety nie jestem taka. Nie raz jest tak, ze po ileś razy wyciagam do jednej i tej samej osoby rękę, co skutkuje tylko tym że potem się obwiniam, ze mogłam zrobić coś lepiej, bo nie umiem tej osoby zostawic właśnie przez sentymenty, a ta druga osoba ma to gdzieś i i tak nie wykorzystuje tej szansy. No jasne, są ludzie, którzy nagrabili sobie u mnie do tego stopnia, zę tej kolejnej szansy bym im juz nie dała, ale właśnie, nie sprawia to ze o nich nie myslę.
NO i tak to właśnie jest z tymi sentymentami. Wysyłam to zanim się nie rozmyslę i nie nacisnę escape, bo chyba napisałam aż za duzo. Ale nie martwcie się, takiego ględzenia i smecenia będzie tu mało, bo z regóły staram się na wszystko patrzeć obtymistycznie.
Trzymajcie się więc.
A.
Teraz ja o sentymentach. Chyba mnie zabijają.
Witajcie.
Jest połódnie, na dworze gorąco jak nie wiem, przez to chyba zbieram się na odwagę zeby tu napisać.
Nie wiem co sobie niektórzy o mnie pomyślą, ale szczerze mówiac mało mnie to obchodzi.
Wczoraj przyjaciółka pisała o sentymentach, które to sentymenty prześladują mnie rónież od wczoraj. Zaczęło się od tych starych opowiadanek poznajdowanych na dysku, które na skutek właśnie sentymentów wyladowały tutaj, na blogu. Bo co mi tam. Teraz nie będę się za bardzo rozwodzić, to juz nie te czasy gdy byłam taka wylewna jak na blogu klangowym, o nie nie.
Ale chyba największy sentyment mam do tych cholernych pamietników Luke’a. Przypominaja mi te fajne czasu roku 2012 gdy się jeszcze chodziło do szkoły i uczyło na masaż, miało się dookoła siebie przyjaciół, przez pewien czas nawet faceta i nawet te wakacje nie były takie nudnawe, bo zawsze się z kimś pisało albo o czymś, albo coś. No i w tym 2012 roku zaczęła się moja faza na star warsy tak po raz pierwszy. I od kogo? Od Luke’a właśnie. Teraz jak się nad tym zastanowię i przypomne sobie ten głupawy test z internetu, w którym wyszło mi ze ja to LUke Skywalker jeśli chodzi o postacie ze star wars… Cóż, byc moze cos w tym jest. Lubię pomagać innym, nawet jak się złoszczę to trwa to nie długo, cieżko mnie czasami wyprowadzic z równowagi, no i pacjenci twierdzą że ja taka fajna jestem zę ze mna pogadać o wszystkim mozna, zę mam ciepły głos… Cóż, to ich opinia, ale jeśli tak uważaja no to chyba coś w tym jest.
16 replies on “Teraz ja o sentymentach. Chyba mnie zabijają.”
Jak dla mnie to dobrze, że dajeż drugą szanse. Ale jeśli ktoś nie zkożysta… powiem tak, jego strata.
No też staram się tak mysleć. To wszystko zależy od tego w jakim stopniu byłam zwiazana z tym kimś. Jak to jakis mój blizki przyjaciel to cieżko wtedy tak sobie odpuscić i powiedzieć że to jego strata. A nawet jak juz tak jest to bywa ze mysle o tym kimś co u niego i tak dalej.
Moim zdaniem nie napisałaś aż tak dużo, a w każdym razie o niczym, co mogłoby Ci zaszkodzić. 🙂 Przytulam mocno. :*
Dzieki kochana :X łączmy się w tych sentymentach hihi
ach nawet nie wiesz jak bardzo cię rozumiem.
No i dobrze, że piszesz o sobie, pisz częściej kochana. Kiedyś mi dałaś też takiego dłuugiego swojego fanficka czy co to było, ja mam je chyba do dziś i wrzucaj na bloga swoje opowiadania. Też wrzucam. 🙂
będę wrzucać kochana
Z tymi ssentymentami mam dokładnie to samo. Usłyszę w radiu jakąś starą piosenke, posłuchać coś, co stworzyłem kilka lat temu i od razu włącza się rozmyślanie, jak to kiedyś dobrze było. Aga. A ja poproszę więcej takich życiowych wpisów, nie zależnie na jaki temat. 🙂
Na pewno będzie ich więcej, oile uznam ze warto o tym napisać na blogu. 🙂
sentymenty, coś w tym naprawdę jest. Mnie jakoś na sw wzięło przypadkiem gdy szukałem czegoś i coś mi w ręce wpadło, chyba “wojny klonów”.
Ooo wojny klonów i AHsoka, kolejny sentyment hihi.
hehe, coś w tym musi być ewidentnie. Wgl ostatnio dorwałem fajny zbiorek ułożony chronologicznie
Noo takich zbiorków książek to jest pełno, ja mam taki folderek cały, wszystko poukładane ładnie folderami, chronologicznie, tylko że w epubach. I nie wszystko się nadaje do czytania.
czemu się nie wszystko nadaje do czytania i ile to waży?
niektóre rzeczy sie nie nadają, bo są pisane w formie na tablet, czyli w dwóch kolumnach, a wiadomo jak synteza to interpretuje.
takie są beznadziejne