Categories
Z pamiętnika padawanki Tano - bardzo nie kanoniczne

22

– Słyszałam kiedyś historię o pewnym gościu, który bardzo lubił kolekcjonować miecze świetlne jedi – odezwałą się Ventres. – Potężny sith z niego był, prawie tak samo jak mój mistrz, którego też zabili jedi. Dla tego mszczę się na nich i będę się mściła.
– Do czego zmierzasz? – Wykrzyknęłam ze złością. Widok bezbronnego Anakina wywołał we mnie narastającą wściekłość.
– Do tego. Ze ten miecz byłby dla niego cennym nabytkiem – odpowiedziała Ventres, podnosząc do góry miecz ANakina.
– Pytałam już go co to za ładny kryształek jest umieszczony tam w środku, ale nie chciał mi powiedzieć. Z resztą, mało mnie to teraz obchodzi. –
Odłożyła miecz z powrotem i skupiła się na naszej trójce.

– Słyszałam kiedyś historię o pewnym gościu, który bardzo lubił kolekcjonować miecze świetlne jedi – odezwałą się Ventres. – Potężny sith z niego był, prawie tak samo jak mój mistrz, którego też zabili jedi. Dla tego mszczę się na nich i będę się mściła.
– Do czego zmierzasz? – Wykrzyknęłam ze złością. Widok bezbronnego Anakina wywołał we mnie narastającą wściekłość.
– Do tego. Ze ten miecz byłby dla niego cennym nabytkiem – odpowiedziała Ventres, podnosząc do góry miecz ANakina.
– Pytałam już go co to za ładny kryształek jest umieszczony tam w środku, ale nie chciał mi powiedzieć. Z resztą, mało mnie to teraz obchodzi. –
Odłożyła miecz z powrotem i skupiła się na naszej trójce.
– Ahsoka… – Głos ANakina rozległ się w moim umyśle tak nagle, że ledwo powstrzymałam odruch wzdrygnięcia się. Spojrzałam na młodego jedi, który sprawiał wrażenie jakby nic się nie stało. Wyglądał może nawet na jeszcze bardziej przerażonego niż do tej pory.
– ANakin? – Wysłałam myślowe pytanie w jego stronę. – Nie rób tak, Ventres to wyczuje…
– Tylko wtedy, gdy będziesz dawać cokolwiek po sobie poznać – odpowiedział. – Ahsoka, to mnie wyczerpuje, ale musze ci to powiedzieć. Nie jestem sam. Jest ze mną Rey. Kazałem jej zostać na statku którym tu przylecieliśmy, ale gdyby coś mi się stało ona będzie was szukać. Pomoże wam.
– Anakin, co ty narobiłeś… – Byłam wstrząśnięta.
– To nie ja narobiłem, tylko ty moja mała – odpowiedział. – Ale o tym porozmawiamy później, jak przeżyjemy. Jaina też mnie teraz słyszy, dla tego moje siły są dwa razy bardziej ograniczone. Cokolwiek by się działo ratujcie siebie, nie patrzcie na mnie.
– Nie zgrywaj bohatera – usłyszałam odpowiedź Jainy, która wszelkimi sposobami starałą się ukryć emocje, podczas gdy Ventres zastanawiała się głośno nad tym, co z nami zrobić.
– Nie zgrywam bohatera – odpowiedział ANakin. – Chcę tylko zebyscie przeżyły. Kocham was. –
Po tych słowach zerwał kontakt, a ja zauważyłam jak pobladł na twarzy. Próba komunikacji z nami naprawdę musiała nadwątlić jego siły.
Ventres tym czasem podeszła do tego przebrzydłego panelu kontrolnego za krzesłem Anakina i wcisnęła jakiś przycisk. Dostrzegłysmy, jak Anakina poraża krótki, lecz najwidoczniej silny impuls elektryczny, ponieważ podskoczył na tyle, na ile pozwalały mu elektrokajdanki i wciągnął głośno powietrze. Nie krzyknął jednak, a ja poczułam dziwną radość, ze nie dał ventres ten satysfakcji zę sprawia mu ból czy co tam czuł. Był dzielny.
– Zostaw go – syknęła Jaina. – Weź już mnie zamiast niego.
– Kuszące. – Ventres przemówiła cicho, przeciągając sylaby, a Anakin otworzył szerzej oczy, wlepiając je w siostrę. – Być może rozważę twoją propozycję, ale najpierw potrzebuję kilku informacji. Od ciebie i od niej. Jeśli mi ich udzielicie, to wtedy… Być może daruję mu życie i oszczędzę mu bólu, taki jak ten. –
Wcisnęła kolejny przycisk, a z wnętrza panelu wystrzelił stop energii, która niczym niematerialny bicz chlasnęła Anakina przez ramię. Zacisnął mocno zęby by nie wydać z siebie dźwięku, poczym rzucił wściekłe spojrzenie Ventres.
– Zacznę może od ciebie. – Ventres skupiła na mnie wzrok, a ja poczułam jak robi mi się nie dobrze. Miałam wielka ochotę przywołać miecz Anakina i spuścić Ventres porządny łomot, taki na jaki zasłużyła. Tym bardziej gdy widziałam na co sobie pozwala. Stara wiedźma pewnie mnie przejrzała i wiedziała, że nie pozwoliłabym skrzywdzić nikogo w swojej obecności. Spojrzałam na Jainę, która patrzyła cały czas na ANakina, z trudem powstrzymując zalewającą ją falę emocji. Na krótką chwile położyłam jej rękę na ramieniu i poczułam jak drży.
– NO więc. – Ventres zwróciła się do mnie z szyderczą nutą w głosie. – Mam do ciebie jedno proste pytanie. –
Podeszła do mnie na tyle blisko, ze prawie że stykałyśmy się nosami. Mogłam wyciągnąć rękę i palnąć ją w ten łysy łeb.
– Gdzie… Jest… Skywalker? –
Zadała to pytanie dobitnie, robiąc znaczące pauzy po każdym słowie.
Zacisnęłam usta w wąska linię.
– Spadaj. – Słowa same mi się wyrwały. Mój nie wyparzony język zareagował szybciej iż rozsądek. – Niczego się ode mnie nie dowiesz.
– Czyżby? – Spytała ventres, odwracając się i wyciągając rękę w stronę ANakina.
– Nie – krzyknęła Jaina, ale nie zdążyła nic zrobić. Z palców Ventres wystrzeliły promienie energii, które ugodziły nie mogącego się zasłonić Anakina. Oczywiście mógł użyc mocy by je odrzucić, ale był najwidoczniej zbyt słaby. Zgiął się w pół.
– Zaczekaj – krzyknęłam, a ona wtedy odwróciła się od niego, skupiając całą uwagę na mnie.
– No proszę. Mała Tano chce współpracować. NO słucham.
– Nie wiem gdzie jest ANakin Skywalker – odezwałam się głośno i pewnie. – Sama go szukam. Miałam nadzieję ze jest u ciebie. Przez te twoje wizje. Ale jeśli nie ma go tutaj, to nie wiem gdzie jest.
– Zastanowię się czy przypadkiem mnie nie okłamujesz – odezwała się Ventres, odwracając się z powrotem do Anakina. Lecz ja już byłam przygotowana. Gdy ponownie z jej palców wystrzeliły ku Anakinowi błyskawice sithów, odrzuciłam je mocą tak ze trafiły w ścianę. W zasadzie tam by trafiły, gdybym była jedyna osoba która to zrobiła. Na skutek działania mojego i Jainy równocześnie błyskawice trafiły prosto w ten przeklęty panel kontrolny, krzesząc fontannę iskier. Wśród trzasków wyładowań usłyszałyśmy jak ANakin krzyknął, najwidoczniej oberwawszy rykoszetem. Po chwili była już względna cisza. Na podłodze leżały tylko stopione szczątki tego, co zostało z tego szkaradnego urządzenia i czuć było zapach spalonej izolacji. Ostatnia smuga dymu wzniosła się ze ściany. Czysto złośliwie skierowałam ją prosto w Ventres, która nie zdążyła zasłonić oczy i po chwili już krztusiła się, kaszlała i nic nie widziała… Taką przynajmniej miałam nadzieje.
Po chwili ujrzałam jej usmolone oblicze, na którym malowała się wściekłość i rządza mordu.
– Zapłacicie mi za to – syknęła. Przy użyciu mocy sprawiła, ze jedna z szuflad w jej biurku otworzyła się, wyfrunęły z niej dwie pary elektrokajdanek i zacisnęły na nadgarstkach moich i Jainy.
– Teraz sobie na mnie zaczekacie – syknęła. – Miałyście szansę, obie. Teraz zginiecie wszyscy, a pierwszy będzie on. –
Jaina zaczęła coś mówić, najwidoczniej chcąc wydrzeć się na Ventres zwyczajem swojej matki, lecz ta trzasnęła ją w twarz z taka siłą, że na policzku dziewczyny pojawiła się czerwona pręga.
– Zostaw je – krzyknął Anakin, który najwidoczniej nie mógł już tego wytrzymać.
– A ty pożegnaj się jeszcze w mocy z mamusia i tatusiem – zadrwiła Ventres, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła. Po chwili usłyszałam, jak zamyka za sobą drzwi na wszystkie spusty.

4 replies on “22”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink