Categories
Z pamiętnika padawanki Tano - bardzo nie kanoniczne

32

Może w tym kluczowym fragmencie trochę przesadziłam, ale poniosły mnie emocje.

Po wszystkich zajęciach i po szybko zjedzonym obiedzie, w trakcie którego widziałam się z Rey i po prostu nie mogłam nie pogratulować jej treningu, wróciłam z powrotem do rycerzyka. Czułam ża zapowiada się poważnie. Od powrotu z naszgo niby spaceru bywało, ze był jakis nie obecny, zawieszał się i dekoncentrował, a ja nie wiedziałam znowu co zrobiłam.
– Jestem już – odezwałam się, zamykajac za soba drzwi sali.
– Dobrze. – Anakin Skywalker był odwrócony do mnie plecami. Gdy spojrzał w moją stronę w jego rękach mignął jakiś przedmiot.

Może w tym kluczowym fragmencie trochę przesadziłam, ale poniosły mnie emocje.

Po wszystkich zajęciach i po szybko zjedzonym obiedzie, w trakcie którego widziałam się z Rey i po prostu nie mogłam nie pogratulować jej treningu, wróciłam z powrotem do rycerzyka. Czułam ża zapowiada się poważnie. Od powrotu z naszgo niby spaceru bywało, ze był jakis nie obecny, zawieszał się i dekoncentrował, a ja nie wiedziałam znowu co zrobiłam.
– Jestem już – odezwałam się, zamykajac za soba drzwi sali.
– Dobrze. – Anakin Skywalker był odwrócony do mnie plecami. Gdy spojrzał w moją stronę w jego rękach mignął jakiś przedmiot.
– Chodź tu blizej – odezwał się, dajac mi znać żebym kucnęła obok niego. Gdy to zrobiłam, bez słowa podał mi to coś, co okazało się wideorejestratorem.
– Co to jest? – SPytałam zaskoczona. – Po co…
– Sama zobacz. – Anakin mówił to bezbarwnym, pozbawionym emocji głosem. – Przepraszam cię, ale ja nie mogę na to patrzeć. Nie zniósłbym chyba tego. –
Dopiero teraz w jego głosie coś drgnęło. Poczekałam aż się odwróci, po czym, wiedziona znowu tą nie zdrową ciekawością uruchomiłam urządzenie.
W małym, prostokątnym okienku ukazał się obraz dziecka. Cłopca, mogącego mieć jakieś osiem, najwyzej dziewięć lat. Uśmiechał się radośnie całą buzia, pokazując język do kamery i robiąc śmieszne minki.
– To działa – dało się słyszeć jego piskliwy, pełen radości okrzyk. – Mamo, naprawiłem to! Naprawiłem!
– Co ty znowu naprawiłeś, Annie? – Odezwał się z oddali kobiecy głos. Chłopiec jeszcze raz wykrzywił się do kamery, po czym nagranie się skończyło.
Zdałam sobie nagle sprawę z tego, ze na moim ramieniu zaciska się coś, co bardzo przypominało w uchwycie kleszcze. Gdy się odwróciłam zoriętowałam się, ze to mój mistrz, zaciskający najwidoczniej nieświadomie palce na moim ramieniu. Oczy miał zamknięte, ale musiał słyszeć…
– To ja – wyznał, otwierając oczy. – I moja matka. JEszcze gdy mieszkałem z nia na tatooine. Byliśmy niewolnikami, rozumiesz? Byłem miedzy innymi niewolnikiem hutta. Dla tego tak ich nienawidzę. Dla tego byłem nastawiony tak anty przy ratowaniu twojego śmierdzącego, glutowatego przyjaciela. I dla tego czasami nie mogę patrzeć na Rey, zwłaszcza wtedym gdy widzę w jej oczach to co przeszła. Bo ja przeszedłem to samo. I zanim umrę chciałbym uratować cały świat, zeby nigdzie juz nie było tego draństwa, jakim jest niewolnictwo. I zeby każdy miał co jeśc i pic, nie zależnie od rasy. –
Poczułam się tak, jakby nagle poraził mnie jakis elektryczny impuls. W jednej chwili chciałam tyle powiedzieć. CO ty mówisz? Jak to? Nic nie wiedziałam! Przepraszam! I tak dalej. Zamiast tego wyrwało mi się jakże pasujące do kontekrtu pytanie:
– Z kąt masz… To?
– Rejestrator? – Anakin był nachmurzony, moze nawet zły. – Kiedyś… Wtedy kiedy leciałem ratować senator AMidale… Kiedy ty poleciałaś mnie ratować… Byłem tam. Znalazłem trochę rzeczy. NIe mam pojęcia, jakim cudem to przetrwało. –
Miałam ochotę zapytać go o jego matkę, ale on jakby to wyczuł. Rzucił mi niemal piorunujace spojrzenie i wziął ode mnie rejestrator.
– Poogladasz sobie potem – stwierdził. – To tyle ile moge ci powiedzieć. ALe spełniłem obietnicę. Byłem szczery. Ale o nic więcej po prostu nie pytaj. Pewnie pomyslałąbyś ze jestem potworem, nie gorszym w cale od Kylo Rena, gdybym ci powiedział… –
Urwał. Najwidoczniej zdał sobie sprawę z tego ze traci panowanie nad głosem. Odwrócił się, nie dając mi możliwości nawet poklepania po ramieniu czy coś, a ja z przerarzeniem dostrzegłam w jego oczach coś, czego nie widziałam jeszcze nigdy, odkąd go poznałam. Łzy. Anakin Skywalker. Rycerz jedi, mój mistrz, podczas wojny generał, któremu służył cały oddział klonów, wojownik i… Ktoś jak mój starszy brat… W tej chwili był po prostu kimś, do kogo wróciły wspomnienia czegos naprawdę strasznego.
– Powinnaś się cieszyć że nie pamiętasz swoich rodziców – odezwał się po chwili. – I ze zadne z nich nie umarło ci na rękach. Nikt nie zasłużył na to co siię potem przeżywa. –
Nie. Zadawaj. Więcej. Pytań. Powtarzałam sobie to jak mantrę, ale nie musiałam. Nie chciałam juz zadawać pytań, bo wszystko rozumiałam. Matka ANakina nie żyła. Zmarła najprawdopodobniej w objęciach jego samego. Niegdyś tego beztroskiego dziecka, na które były zwrócone oczy wszystkich. Wybraniec, cudowne dziecko, żywa legenda… Czy właśnie tym kimś naprawdę był mój mistrz.
– Rycerzyku, ja… Nie chciałam – odezwałam się po chwili. Spojrzałam na niego przez chwilę i to wystarczyło.
Chwilę później płakałam, a on razem ze mną. W tym momencie, dopiero teraz w pełni go zrozumiałam. Łącząca nas więź mistrz padawan umocniła się jeszcze bardziej, gdy niepewnie poklepywałam Anakina po ramieniu, a on trzymał mnie tak, jakby się bał ze poleci w jakaś przepaść.
Trwało to nie długo, ale zrobiło swoje. Odsunęłiśmy się od siebie, a ja odniosłam wrażenie, zę jest znowu normalnie.
– Smarku – odezwał się Anakin dziarsko, mrugajac by pozbyc się resztek łez. – Jak to mówił nasz drogi kapitan Rex, koniec wysiadywania jaj. Bo nałoże na ciebie jeszcze cięższą karę i tym razem nikt, nawet ANakin solo ci nie pomoże. –
Roześmiałam się przez łzy i wstałam.
– Leć po zdalniaka – zarządził rycerzyk. Tak. Było znowu normalnie.
Tak zleciała reszta dnia. Jednak ja cały czas nie mogłam przestać myśleć o tym, co widziałam i usłyszałam od rycerzyka. Odniosło to jeen efekt. NIe myślałam o dręczących mnie sama problemach. Myślałam o nim, a przypominało mi się to zwłaszcza, gdy widziałam Rey.
Wieczorem udałyśmy się na szybko do odświerzacza, żeby zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia. Rey juz miała tam zniknać, gdy rozległo się pojedyncze puknięcie w drzwi i bez zaproszenia wpadł Finn.
– Czego tu? – Przywitała go Rey od progu. Finn zrobił przestraszoną i zatroskaną minę.
– Rey, co ci jest? – Spytał.
– NIe twoja sprawa – odburknęła, oddychajac głęboko. Gdy się odezwała, widać ze robiła wszystko, by byc już dla niego milsza:
– O co chodzi Finn. Czy jest to aż tak nie cierpiace zwłoki, zę wymaga to wizyty juz teraz za raz? Czy po prostu nie możesz poczekać i przyjść o bardziej cywilizowanej porze i czasie? Ja ci bardzo chętnie pomogę, tylko czy to musi byc akurat teraz?
– Ja ci tylko coś przyniosłem – odezwał się Finn, upuszczajac na rękę Rey jakiegoś cukierka.
– Ehh Finnie Finnie – westchnęła. – Dziękuję. Ale teraz już idź, proszę cię. CHcę się doprowadzić do porządku przed kolacją. Acha. Przekarz Anakinowi, zeby przekazał Kylo, zeby nie przynosił mi jedzenia tak, jakbym była na jakku. Załóżcie w ogóle fundację pomocy niedożywionej Rey, jeśli tak bardzo nie daje wam to spokoju. –
W innych okolicznościach pewnie bym się roześmiała, jednak teraz zachowanie Rey sprawiało, ze w cale nie było mi do smiechu.
– Rey, co jest grane? – Spytałam, kiedy Finn w końcu sobie poszedł.
– Weź mi go AHsoko. – Rey opadła cięzko na łóżko. – Ja tu przychodzę zmęczona, a ten mi będzie przychodził z jakimis mordoklejami. Fuj.
– Wydaje mi się, ze chodzi nie tylko o Finna – zauważyłam.
– Prosze cię, nie naciskaj. – Odziwo, do mnie Rey mówiła normalnie. Była miła i przyjazna.
– Nie czekaj na mnie – powiedziała, gdy pare minut później zwolniłam jej odświerzacz. – Idź już. Potem czeka cię sprzątanie z anakinem Solo, który już pewnie przebiera nogami. Jakbys go spotkała, to przekaż mu to samo co kazałam powiedzieć Finnowi, bo FInn pewnie o niebeskich migdałąch mysli i zapomni. A jeśli spotkaż Kylo to jemu osobiscie.
– No dobrze juz, dobrze – zgodziłam się, zostawiajac niechętnie Rey samą. Widać nie tylko ja biłam sie z myslami. U stang. Jeszcze to sprzątanie. I to z Anakinem. Po tym, gdy drugi Anakin wyjawił mi część prawdy o sobie, przez co teraz byle co mogło mnie wyprowadzić z równowagi. Miałam tylko nadzieję, ze anakin młodszy nie przegnie, i że nie bedę musiała go odprawiać w taki sam sposób, jak Rey biednego Finna.

10 replies on “32”

Dzięki. Nie chciałam przekoloryzować, ale pisząc to widziałam w wyobraźni te opisy no i… Wydaje mi się że on po prostu tak by zareagował. Co jak co, ale był na swój sposób wrażliwy.

Zgadzam się z tobą. Nawet w orginale, że tak powiem, dobro w nim zostało. Czyli jakąś wrażliwość miał.

To Anakinowe określenie “smark” jest prawie przyjacielskie, haha, a tak na poważnie, to świetny rozdział. Bardzo współczuję naszemu mistrzowi, ale i podziwiam go, że mimo tego, co przeszedł potrafi jeszcze tyle robić dla innych. Szkoda mi Finna, mam nadzieję, że Rey przestanie się z nim tak obchodzić, bo widać, że chłopak ma dobre serce.

Fin by za wiele chciał na raz. A co do Anakina… Cóż, nie powiedział AHsoce najgorszego, jak pozażynał tych Tuskenów którzy zamordowali mu matkę. Podejrzewam ze to byłoby dla niej szokiem, a w nim obudziło tą jego mroczniejszą stronę. Bo Anakin jest dobry, lojalny troszczy się o tych którzy są dla niego ważni, ale też nie pozwoli zrobić im krzywdy i potrafi się mścić za nich. Jest po prostu lucki i nie zachowuje się jak typowy jedi. Miał mega zal do rycerzy jedi ze nie zrobili niczego by uwolnić jego matkę, a on sam juz tego zrobic nie zdążył.

Może mnie uzacie za dziwna, ale powiem wam, ze pisząc jaka kolwiek kwestię Anakina, w wyobraźni słyszę te same słowa, wypowiadane głosem polskiego Anakina. Tak mi zapadł w pamiec głos tego Bednarka, że potrafie nawet usłyszeć ten jego nieznoszący sprzeciwu ton i to opisać. 😀

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink