Categories
Z pamiętnika padawanki Tano - bardzo nie kanoniczne

34

– Kto ci to zrobił? – Spytała cicho mistrzyni Damsin. Anakin uparcie nadal chciał stanać na nogi, wiec go podtrzymała.
– Gdzie są Rey i Ahsoka? – SPytał.
– Tutaj – odezwała się słabo Rey.
– Jesteśmy tutaj – dodałam równie wątle.
– Padawanie Solo – odezwał się poważnie mistrz Windu. – Kto to zrobił? –

– Kto ci to zrobił? – Spytała cicho mistrzyni Damsin. Anakin uparcie nadal chciał stanać na nogi, wiec go podtrzymała.
– Gdzie są Rey i Ahsoka? – SPytał.
– Tutaj – odezwała się słabo Rey.
– Jesteśmy tutaj – dodałam równie wątle.
– Padawanie Solo – odezwał się poważnie mistrz Windu. – Kto to zrobił? –
W ciszy słowa ANakina, które padły, brzmiały niemal jak wyrok:
– Kylo. To był Kylo Ren. –
Rey scisnęła mnie mocno za ramie, natomiast ja poczułam, jak uginają się pode mną kolana.
– WY troje – odezwała się mistrzyni Damsin. – AHsoka, Rey i ty ANakinie. Chodźie z nami. Pozostali rozejść się i pod zadnym pozorem nie wychodzic ze swoich kwater do odwołania.
– Chodź. – Rey pociągnęła mnie za rękę.
Bezwiednie pozwoliłam jej się poprowadzić, czujac, zę jakaś część mnie została w miejscu gdzie stałam do nie dawna. Czułam się dziwnie pusto.
Udalismy się razem ze wszystkimi do sali obrad rdy. Był tam także Rycerzyk. Uchwyciłam przelotem jego spojrzenie. Wygladał tak, jakby chciał podejść i nas pocieszyć, ale wiedział ze mu nie wolno.
– Anakinie – odezwala sie cicho mistrzyni Secura. – Opowiedz nam teraz wszystkim co sie stało. Potem udasz się do centrum medycznego.
– Nie jestem ranny – zaprotestował ANakin.
– Twój miecz. – Rycerzyk wskazał na miecz ANakina. – On go rozwalił?
– To nie ważne, poskładam go – odparł ANakin.
– CO stało się, opowiedz – odezwał się Yoda. a ANakin wziął głęboki oddech.
– To było… – Zaczął lekko drżącym głosem. – Mozę jakaś godzine temu. Kylo, on… Przyszedł do mnie, obudził mnie. –
Urwał na chwilę, przełykajac ślinę.
– Chciał… NIe wiem co chciał, ale było w nim coś, co mi się nie spodobało. Był zły. Czułem… Jak emanował ciemna strona. –
Zadrżał lekko.
– Spokojnie. – Rycerzyk podszedł i położył mu rękę na ramieniu.
– Powiedział ze przyszedł się pozegnać. Że… Odlatuje – ciagnął dalej Anakin. – Poszedłem za nim, chciałem mu przemówić do rozsądku. Poszliśmy do hangaru ze statkami. Kylo znał… Znał kod umozliwiajacy dostęp do hangaru. Weszlismy tem, a on… Przy użyciu mocy odpalił w pełni wyposażoną kanonierkę i powiedział ze on musi odejść, zeby wymierzyc sprawiedliwosć tym, którzy na to zasłuzyli. I ze wróci… Po mnie… Po nas. –
Umilkł na chwilę.
– I co dalej? – Spytał spokojnie Mace Windu.
– Wyciangnąłem miecz, chciałem go powstrzymać – ciągnął dalej ANakin. – Zacząłem go przekonywać, ze powinien pozostać na jasnej scieżce, zeby patrzył w światło. On się roześmiał. Powiedział zę te swiatło zgasło i ze nie ma jasnosci. Że nikomu nie moze wierzyć, nawet mi, że kłamię mówiąc ze go kocham i zę chcę dla niego dobrze. Że… Wszyscy zasłużyliśmy na śmierć… Rzucił sie na mnie. Walczylismy, ale on… Użył mocy, sparalizował mnie. To bolało… Strasznie bolało. Nie mogłem nic zrobić. Chciałem kogoś zawołać, ale on powiedział ze nikt nie usłyszy żadnych moich krzyków i ze to na daremmno. Widziałem jak wsiadł do kanonierki, aktywował działka i… To tyle. W następnej chwili obudziłem się przy was. Nawet nie wiem jak się tam znalazłem.
– Kylo Ren musiał Anakina przenieśc dla nie poznaki na dół – odezwał się rycerzyk. – O rany, czyli mamy sitha na wolności?
– Nie rozumiem tego – odezwałam się cicho. – Przecież on… On był… JEst po nszej stronie.
– AHsoko, chyba sama nie wierzysz w to co mówisz – stwierdziła mistrzyni Damsin.
– Głupcami bylismy – orzekł Yoda. – Tish zawsze sithem pozostanie. Teraz wszystkie nasze sekrety Kylo Ren zna. Preciwko nam wykorzystać to może.
– Nie wierzę w to – odezwałam się ponownie.
– AHsoka! – ANakin odwrócił się do mnie. – Przecież nie zrobiłem sobie tego sam. Po co miałbym atakować sam siebie? Niech mistrzowie sprawdzą czy wszystkie statki są w hangarze.
– Pójdę tam – odezwał się rycerzyk, a minę miał śmiertelnie poważną.
– Pospiesz się – odezwał się cicho mistrz Windu.
Rycerzyk wybiegł w te pędy, lecz ledwo zniknął, do sali wpadł Luke Skywalker, biały jak kreda.
– Z hangaru zniknęła w pełni uzbrojona kakonierka – oznajmił niemal bez tchu. – Kylo Ren musiał juz dawno wylecieć poza orbitę planety i dokonać skoku. Nie wyczuwam go. Czuję tylko ciemność.
– To wszystko wina snoke'a – krzyknęłam, a Rey położyla mi rękę na ramieniu.
– Prawdą jest, zę gdyby nie chciał Kylo Ren, Snoke'a nie posłuchałby – odezwał się Yoda.
– Mistrzowie – odezwał się ANakin. – Ja mogę lecieć go szukać. Przecież on moze pozabijać niewinnych ludzi.
– Ja też chcę lecieć – zawołała Rey.
– I ja – dodałam.
– NIe! – Po raz pierwszy w oczach ANakina dostrzegłam przerarzenie.
– Dobry to pomysł nie jest – oznajmił Yoda. – Młodziki jesteście jeszcze. Potęgi ciemności i mocy Rena nie znacie.
– Mistrzu Yoda – krzyknął ANakin. – Ja ja właśnie poznałem. I wiem do czego jest zdolny. Trzeba ratować galaktykę.
– Byc moze opamięta się i wróci – odezwałam się naiwnie.
– Nie. – Głos mistrza Skywalkera był cichy i nizki. – On nie wróci. Przynajmniej narazie.
– Mistrzu Skywalker – odezwał się poważnie Mace Windu. – Ty też nie mozesz lecieć. Jesteś tu potrzebny.
– Świetnie – krzyknęłam. – Czyli mamy wszyscy bezczynnie siedzieć tak?
– Podczas, gdy mój brat lata sobie po galaktyce uzbrojonym statkiem, obmyslajac jakieś czarne plany? – Dopowiedział ANakin. – Jeśli mi nie pozwolicie, sam się wymknę. Jeśli zginę, nie będziecie mieli kogo karać za nieposłuszeństwo! –
Spojrzałam na niego. Wyczuwałam od niego teraz niezłomne postanowienie i wewnętrzną siłę.
– A ja polecę z nim – odezwała się Rey. – Nie dam mu zginąć.
– Ani ja – dodałam.
– Jeśteście trójka nastolatków – zaczął mistrz Windu. – CHcecie samemu walczyć z dorosłym, włądajacym ciemną stroną Kylo Renem?
– Moze i jesteśmy nastolatkami – zapeżyła się Rey. – ALe jesteśmy wszyscy po jasnej stronie.
– Ahsoka juz nie raz dawała sobie radę – odezwał się od drzwi głos Rycerzyka. – WIerze w nią, chociaż nie popieram do końca tego pomysłu. Wiem jednak, zę jest na tyle uparta, ze prędzej ucieknie niż odpusci, a uwierzcie, nie chcę jej karać za nieposłuszeństwo. A zrobie to, gdy wymknie się tak jak ostatnio. –
Luke i rycerzyk wymienili ponure spojrzenia, a ja wiedziałam ze są zgodni. Uważaja dokładnie tak samo.
– Premyśleć to muszę – oznajmił Yoda. – Tak. Rano pozmawiać będzie trzeba.
– A rano nie bedzie za późno? – Krzyknął ANakin? – Mistrzu Yoda, poradzilismy sobie ostatnio z Asai Ventres, ratujac przy okazji moją siostrę. Poradzimy sobie teraz. Zaufaj nam. Wszyscy nam zaufajcie. –
Zauważyłam, ze bardzo nie chętnie mówił to w liczbie mnogiej.
– Narazie odejdźcie – odezwała się cicho mistrzyni Damsin. – Naradzic się musimy w tej sprawie.
– Byle szybko – burknął Anakin. – Obysmy zdążyli przed Kylo Renem. –

4 replies on “34”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink