Categories
Z pamiętnika padawanki Tano - bardzo nie kanoniczne

35

po długiej przerwie wrzucam wam koleją część Ahsoki, skonczoną dosłownie chwilę temu. Postaram się w ciągu najbliższych dwóch tygodni urlopu pisać teraz więcej, a może nawet wreszcie juz to skonczyć, bo mam juz pewną koncepcje na zakonczenie.

– I co teraz? – Zagadnął Anakin, gdy wyszliśmy we trójkę na ciemne i puste korytarze. – Jeśli oni nie pozwolą nam szukać Kylo, to…
– Anakin, spokojnie – odezwała się cicho Rey. – Może oni naprawdę mają rację. Przecież zarówno ja jak i ty wiemy, jaką mocą on dysponuje. Może faktycznie chcieli nas uchronić. Kylo to nie Ventres.
– No tak, to nie Ventres – przyznał Anakin. – Ale nie lubię, gdy traktuje się mnie jak dziecko.

po długiej przerwie wrzucam wam koleją część Ahsoki, skonczoną dosłownie chwilę temu. Postaram się w ciągu najbliższych dwóch tygodni urlopu pisać teraz więcej, a może nawet wreszcie juz to skonczyć, bo mam juz pewną koncepcje na zakonczenie.

– I co teraz? – Zagadnął Anakin, gdy wyszliśmy we trójkę na ciemne i puste korytarze. – Jeśli oni nie pozwolą nam szukać Kylo, to…
– Anakin, spokojnie – odezwała się cicho Rey. – Może oni naprawdę mają rację. Przecież zarówno ja jak i ty wiemy, jaką mocą on dysponuje. Może faktycznie chcieli nas uchronić. Kylo to nie Ventres.
– No tak, to nie Ventres – przyznał Anakin. – Ale nie lubię, gdy traktuje się mnie jak dziecko.
– Nikt tego chyba nie lubi – westchnęła Rey.
Ja natomiast nie odzywałam się ani słowem. Nie miałam siły nawet z nimi rozmawiać. To co się stało było dla mnie zbyt niespodziewane. Przecież jeszcze wczoraj z Kylo było wszystko w porządku. Dla czego teraz zaatakował ANakina? Dla czego powiedział mu to co powiedział? Nie umiałam tego wszystkiego pojąć.
Przez resztę nocy nie spałam zbyt dobrze. Prawdę mówiąc w ogóle nie spałam. Przewracałam się z boku na bok, bijąc się z najczarniejszymi myślami. Sądząc po tym co wywnioskowałam Rey też nie spała. Też robiła dokładnie to samo co ja, a nawet być może trochę płakała. Chciałam się jakoś do niej odezwać, ale nie bardzo wiedziałam co mogłabym jej powiedzieć żeby ją pocieszyć.
Z ulgą nawet powitałam nowy dzień. Wstałyśmy z Rey prawie że jednocześnie.
Gdy jakiś czas później poszłyśmy obie na śniadanie, po gorączkowych szeptach wywnioskowałyśmy, że wszyscy albo wiedzą, albo podejrzewają kto kryje się za tym nocnym atakiem. I wszyscy mówili o jednej osobie. Kylo Ren. Teraz było wyraźnie widać tych, którzy mu nie ufali.
Wychodząc z jadalni spotkałyśmy Anakina Solo. Biedak również miał podkrążone oczy i wyglądał tak, jakby był chory.
– Hej wam – odezwał się słabo. – Wiecie już coś?
– Wiemy chyba tyle co ty, sądząc po twoim pytaniu – odpowiedziała Rey. – Może pójdziemy i się dowiemy od Yody co dalej? –
Ledwo jednak to powiedziała, gdy dostrzegłam idącego w naszą stronę rycerzyka ze śmiertelnie poważną miną.
– Mistrzu – Zagadnęłam, wychodząc mu na przeciw, podczas gdy Anakin i Rey pochylili głowy z szacunkiem. – Wiadomo już coś? Kto leci szukać Kylo?
– Ahsoko. – Rycerzyk z ciężkim westchnieniem zatrzymał się, zaciskając prawą rękę w pięść. – Polecisz ze mną. Rada tak postanowiła.
– A ja? – Oburzyła się Rey.
– Mistrz Yoda uważa, że powinnaś tu zostać i kształcić się dalej – odparł rycerzyk.
– Ale… – Rey chciała zaprotestować, lecz w tej chwili przerwał jej Anakin junior:
– A ja?
– Ty… Też masz zostać. – Rycerzyk wyrzucił wraz z tą odpowiedzią kolejne ciężkie westchnienie. – Mistrz Yoda twierdzi że to zbyt niebezpieczne.
– Acha jasne, zbyt niebezpieczne dla nas – żachnął się Anakin. – Dla AHsoki jakoś nie?
– Anakinie! – Rycerzyk podniósł nieco głos. – Ahsoka walczyła razem ze mną w wojnie. Tak tak wiem, ty też, ale… Proszę bardzo, wykłócaj się z Yodą a nie ze mną. Nie ja to postanowiłem. –
Dąsy Anakina wyraźnie go rozzłościły.
– Mistrzu – zaczęłam nie pewnie. – Ale co my mamy zrobić? Przecież my nawet nie wiemy gzie Kylo jest.
– Jeśli lata po galaktyce kanonierką wyposażoną w kompletne uzbrojenie – odezwał się Rycerzyk – w takim razie musimy wziąć ze sobą oddział klonów.
– Czyli jak za tamtych czasów? – Spytałam żartobliwie.
– O nie. – Anakin Solo był nachmurzony jak nigdy do tond. – Idę porozmawiać z mistrzem Yodą. Ja też chce lecieć. Chcę pomóc. Będziesz potrzebował drugiego pilota. –
Rycerzyk wzruszył tylko ramionami.
– To twoja decyzja co zrobisz – odpowiedział. – Gdyby to chodziło o Ahsoke, mógłbym jej zabronić. Tobie nie mogę, ponieważ nie jesteś moim padawanem. Idź, rozmawiaj czy co tam chcesz. Ja po prostu zrobię to co będzie trzeba. –
W normalnych okolicznościach cieszyłaby mnie kolejna misja u boku rycerzyka, ale w obecnej chwili chciało mi się raczej płakać. Zwłaszcza gdy widziałam jak Anakin Solo odmaszerował iście po żołniersku.
– Mistrzu Skywalker – odezwała się niepewnie Rey. – A ja co mam robić?
– Wracaj do swojego mistrza – odparł rycerzyk już łagodniej. – I nie martw się. Radzie chodzi o to, żebyś ponownie nie wpadła w łapy ani Snoke'a, ani Kylo'rena, tym bardziej gdy teraz… Jest w takim stanie w jakim jest. Nie zapominajmy że Snoke też gdzieś się czai. Ja i AHsoka już mięliśmy z nim doczynienia.
– Ja… – Zaczęła Rey, ale Rycerzyk uciszył ją gestem ręki:
– Wiem że ty też. Dla tego nikt nie chce cię na to narazić. Wracaj Rey. Wszystko będzie dobrze. Nic się Ahsoce przy mnie nie stanie, pod warunkiem że będzie się mnie słuchać. –
Rey z westchnieniem zkinęła głową, podeszła do mnie i na krótką chwilę obie się przytuliłyśmy.
– Wróćcie cali – szepnęła cicho.
– Nie martw się – odszepnęłam. O dziwo, ale przynajmniej na razie się nie bałam. Przeszłam razem z rycerzykiem przez tyle niebezpieczeństw, że wiedziałam że nic mi przy nim nie grozi. I jemu przy mnie też nie. Ocalę go przed wszystkim, choćby przed samą śmiercią.
Rey odwróciła się, spojrzała na nas po raz ostatni i odeszła, a ja przez chwilę poczułam się tak, jakbym miała już jej więcej nie zobaczyć. Ale przecież tak nie będzie. Przecież ją zobaczę, na pewno.
W następnej chwili niemal wpadł na mnie Anakin Solo. Nie był już nawet zły. Był wściekły.
– Lecieć nie możesz, zbyt niebezpieczne to jest – warknął, udając sposób wypowiedzi mistrza Yody. – Stanging kliffing nakazy! –
Po raz pierwszy słyszałam, by pozwolił sobie zakląć w obecności innego mistrza.
– Anakin. – Rycerzyk położył mu rękę na ramieniu. – Rozumiem twoje wzburzenie. Sam zareagowałbym podobnie na twoim miejscu, ale nakaz to nakaz. Nie możesz tak po prostu lecieć, bo wtedy…
– Wiesz gdzie to mam? – Anakin naprawdę nad sobą nie panował. – Myśli że nie pakowałem się już w większe poodoo. Yoda… Kliffing Yoda.
– Anakin. – Teraz to ja usiłowałam go uspokoić. – Wiem ze to ciężkie, ale wściekanie się naprawdę nic ci nie da. Jeśli Yoda kazał ci zostać, no to musisz zostać.
– Odezwała się ta która została gdy było trzeba – odciął mi się.
– Dobra, trafimy czas – uciął rycerzyk.
Nagle dostrzegłam biegnącą w naszą stronę Rey. Zbiegała po stopniach, przeskakując po dwa na raz z taką prędkością, że gdyby nie pomagała sobie mocą na pewno połamałaby nogi.
Zatrzymała się przed nami łapiąc szybko oddech, a ja dopiero po chwili uświadomiłam sobie że ona płacze.
– Ky… Kkyylo – wykrztusiła, przełykając łzy i panując nieco nad sobą. – Ja… Ja muszę lecieć z wami… Mistrzu Skywalker, muszę…
– Rey, co się stało? – Wyciągnęłam rękę i położyłam na jej ramieniu. Drżała.
– Widziałam go. – odezwała się po chwili. – Miałam wizję. Wołał mnie… Mnie, nie kogoś z was… Tylko ja jestem w stanie was do niego doprowadzić i nad nim zapanować.
– Z kąt masz pewność że to nie pułapka Snoke'a? – Spytał rozsądnie rycerzyk.
– Nie wiem… Ale Kylo… On nie da mi zrobić krzywdy. Jestem jedyną osoba która może nad nim zapanować. –
Mówiła chaotycznie, co przydawało jej słowom jeszcze większej prawdy i większego sensu. Przypomniała mi się nagle wizja którą miałam kiedyś. Wizja Kylo z Rey w objęciach. Czy rzeczywiście aż tak bardzo mu na niej zależy, ze tylko ona może wywrzeć na niego jakiś wpływ?
– Idź do mistrza Yody. – Rycerzyk położył jej rękę na ramieniu, a ja zdałam sobie sprawę z tego, ze stoję w pewnej odległości od nich. Sama nawet nie wiem kiedy się odsunęłam.
– Idź, powiedz mu o wszystkim – powtórzył Anakin, zdejmując rękę z ramienia Rey i odsuwając się od niej.
Ona tylko skinęła głową, odwróciła się i odeszła.
– Czyli i tak musimy czekać – westchnęłam.
– Mam co do tego złe przeczucia – stwierdził ponuro Anakin. – Ale musimy zaufać mocy. Ona tym wszystkim pokieruje. –
Rey nie było przez jakieś piętnaście standardowych minut. W koncu gdy do nas wróciła, na twarzy miała wymalowane zdecydowanie.
– Mistrzu Skywalker, lecę z wami – oświadczyła. – Mamy mało czasu. –

2 replies on “35”

Wielkie dzięki, zaczęłąm pisać dalej, ale idzie mi to strasznie mozolnie. ALe komentarze mnie motywują do tego zeby się spiąć i pisać. 😀

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink