Witajcie.
Przybywam do was z nowym wpisem tak na szybko, żeby opisać wam co się wczoraj działo apropo tego spotkania, o którym pisałam wcześniej i nie tylko.
No więc poszłam na tą rozmowę przed dwunastą, wyznając zasadę, że wolę być gdziekolwiek o pięć minut wcześniej niż za późno. Pogadałam trochę z babką, która wyjaśniła mi wszystko co tam robią. A więc ten dom samopomocy działa na rzecz osób po przejściach psychicznych, przeważnie po schizofrenii. Dzielą się na takie małe grupki, po pięć osób każda i uczą się gotować, ogrodnictwa, rękodzielnictwa, pracy na komputerze i malowania. Babeczka nie bardzo wiedziała gdzie mogłaby mnie przydzielić, ale wywarłam na niej wrażenie pozytywne i zaprowadziła mnie do pana, który co wtorek organizuje takie zajęcia zbiorcze, gdzie wszyscy się spotykają i spędzają luźno czas, grając sobie na przykład w chińczyka czy inne gry. Tak więc we wtorek pójdę, poznam grupę, poznam terapeutów i może sama zasugeruję jakąś alternatywę dla takiego spędzania luźno czasu.
Zapomniałam wam ostatnio napisać, ale kupiłyśmy ostatnim razem z mamą grę prawda czy fałsz, która wywołała dość duży entuzjazm i furorę w rodzinie. Z Julką to grałyśmy w to kiedy się tylko dało. Nie oszukujmy się, gra ma błędy, na niektóre pytania są błędnie zaimplementowane odpowiedzi, ale ja bardziej do tego podchodzę jako zabawę niż jak do nauczenia się czegokolwiek. Chociaż nie powiem, można coś z tego zapamiętać i troszeczkę wiedzy z tego wyciągnąć.
No ale wracam do wczorajszego dnia. Po spotkaniu pojechaliśmy z rodzicami do centrum miasta, bo mama miała sprawy do pozałatwiania, a przy okazji jeszcze wpadło się do naszego cudownego dostawcy internetu poskarżyć się na nędzną jakość zasięgu. Bo faktycznie. Często zdarza się tak, że kiedy mama lub rodzice korzystają z internetu na obu swoich komputerach, a ja chcę sobie akurat coś obejrzeć, to mnie perfidnie wywala. Telefon czy tablet rozłącza się z siecią, a reszta urządzeń nie. Babka sprawdziła i stwierdziła, że faktycznie wszystko zaznaczone na czerwono, tak więc jutro ma przyjść ekspert i zbadać problem. Ale uwaga! Jeśli okaże się, że ten sygnał jest słaby nie przez za dużą grubość ścian czy metraż mieszkania, co jest moim zdaniem nie dorzeczne, to trzeba będzie 50 złotych zapłacić. Zaczynam się poważnie zastanawiać czy nie powiedzieć mamie, żeby odmówiła tego faceta, a ja jakoś się przemęczę. Bardziej martwię się jednak tym, że jeśli mamie podczas jakiejś operacji bankowej zerwie się internet, to może być znowu pełno nerwów. Moja mama jest taką osobą, która denerwuje się nie raz i nakręca z byle powodu.
No i teraz napiszę wam rzecz, która była finałem dnia, a która do tej pory sprawia, że czuję się jak jakaś inna osoba.
W trakcie powrotu do domu wstąpiłam do fryzjera, bo mama chciała swoje włosy skrócic, a ja też zamierzałam z moimi coś zrobić, bo nie widziały fryzjera od ponad roku. I wiecie co? Ścięłam je na krótko. NIe tak całkiem na krótko, nie na chłopaka, ale tak do karku. Tylko że trzeba będzie je chyba pocieniować, bo póki co zawijają mi się końcówki i wygląda to conajmniej dziwnie. Aż jestem ciekawa co powie Julka jak mnie tak zobaczy, bo mama podchodzi do tego z pewną dezaprobatą. Nie powiem, zepsuło mi to trochę tą radość z tego powodu, że nic mi już nie leci na twarz, że nic się nie plącze, że nie muszę myśleć czy zapleść je w warkocza, czy spiąć spinką, związać, czy po prostu puścić luźno. Teraz mam po prostu boki spięte takimi małymi spinkami, no ale jeśli mama mówi, że nie wyglądam tak ładnie no to nie wiem czy tego nie poprawić, nie ścieniować albo obciąć się całkiem na chłopaka, bo do długich włosów raczej nie chcę już wracać.
I to by było w sumie na tyle tego chaotycznego opisu. Kończę więc i odezwę się znowu, gdy coś szczególnego lub wartego opisania zdarzy się w moim życiu.
Trzymajcie się więc zatem.
Krótki opis wczorajszego dnia.
Witajcie.
Przybywam do was z nowym wpisem tak na szybko, żeby opisać wam co się wczoraj działo apropo tego spotkania, o którym pisałam wcześniej i nie tylko.
No więc poszłam na tą rozmowę przed dwunastą, wyznając zasadę, że wolę być gdziekolwiek o pięć minut wcześniej niż za późno. Pogadałam trochę z babką, która wyjaśniła mi wszystko co tam robią. A więc ten dom samopomocy działa na rzecz osób po przejściach psychicznych, przeważnie po schizofrenii. Dzielą się na takie małe grupki, po pięć osób każda i uczą się gotować, ogrodnictwa, rękodzielnictwa, pracy na komputerze i malowania. Babeczka nie bardzo wiedziała gdzie mogłaby mnie przydzielić, ale wywarłam na niej wrażenie pozytywne i zaprowadziła mnie do pana, który co wtorek organizuje takie zajęcia zbiorcze, gdzie wszyscy się spotykają i spędzają luźno czas, grając sobie na przykład w chińczyka czy inne gry. Tak więc we wtorek pójdę, poznam grupę, poznam terapeutów i może sama zasugeruję jakąś alternatywę dla takiego spędzania luźno czasu.
Zapomniałam wam ostatnio napisać, ale kupiłyśmy ostatnim razem z mamą grę prawda czy fałsz, która wywołała dość duży entuzjazm i furorę w rodzinie. Z Julką to grałyśmy w to kiedy się tylko dało. Nie oszukujmy się, gra ma błędy, na niektóre pytania są błędnie zaimplementowane odpowiedzi, ale ja bardziej do tego podchodzę jako zabawę niż jak do nauczenia się czegokolwiek. Chociaż nie powiem, można coś z tego zapamiętać i troszeczkę wiedzy z tego wyciągnąć.
No ale wracam do wczorajszego dnia. Po spotkaniu pojechaliśmy z rodzicami do centrum miasta, bo mama miała sprawy do pozałatwiania, a przy okazji jeszcze wpadło się do naszego cudownego dostawcy internetu poskarżyć się na nędzną jakość zasięgu. Bo faktycznie. Często zdarza się tak, że kiedy mama lub rodzice korzystają z internetu na obu swoich komputerach, a ja chcę sobie akurat coś obejrzeć, to mnie perfidnie wywala. Telefon czy tablet rozłącza się z siecią, a reszta urządzeń nie. Babka sprawdziła i stwierdziła, że faktycznie wszystko zaznaczone na czerwono, tak więc jutro ma przyjść ekspert i zbadać problem. Ale uwaga! Jeśli okaże się, że ten sygnał jest słaby nie przez za dużą grubość ścian czy metraż mieszkania, co jest moim zdaniem nie dorzeczne, to trzeba będzie 50 złotych zapłacić. Zaczynam się poważnie zastanawiać czy nie powiedzieć mamie, żeby odmówiła tego faceta, a ja jakoś się przemęczę. Bardziej martwię się jednak tym, że jeśli mamie podczas jakiejś operacji bankowej zerwie się internet, to może być znowu pełno nerwów. Moja mama jest taką osobą, która denerwuje się nie raz i nakręca z byle powodu.
4 replies on “Krótki opis wczorajszego dnia.”
Ciekawa jestem jak teraz wyglądasz z tymi włosami. Nie mogę sobie ciebie takiej wyobrazić, zawsze już stoisz mi przed oczami z włosami długimi do pasa które zostawiasz wszędzie za sobą 😉
Ooo, w tej placówce praca w grupach podobnie jak w warsztacie terapii zajęciowej. Będzie fajnie. 🙂
Też tak myślę. A apropo włosów poprawiłam i mam teraz równiutkie i jeszcze bardziej krótsze. Piszę to tutaj, bo pisać osobny wpis skuli jednego zdania to bezsensu. @julianne przypominam samej sobie teraz trochę ciebie z tymi krótkimi włosami 😉
Na pewno masz ladne wlosy kochana. Też swoje za sobą zostawiam i nie ważne, czy są długie, czy krótkie.