Categories
Padawanka jedi - część dwa (twórczość nie dokonczona i tymczasowo zamknięta.)

rozdział 8

VIII

Darth Carlus był z siebie wyjątkowo zadowolony. Udało mu się dokonać tego, czego chciał dokonać. Pochwycić młodą jedi, na którą od prawie dwóch lat polowało niemal całe imperium. Skywalker był głupcem, wierząc w swojej naiwności, że uda mu się ochronić swoją padawankę przed wszystkim. Nie udało mu się.
Tak rozmyślając, Carlus szedł właśnie dać raport samemu Vaderowi. Niepokoiła go jeszcze jedna rzecz, o której musiał lordowi jak najszybciej powiedzieć.
– Wejdź, Carlusie – rozległ się dudniący bas Vadera, gdy tylko wyczuł nadejźcie swojego podwładnego. Tak mu się tylko wydaje – przemknęła carlusowi przez myśl. Mysli ze jestem jego podwładnym. Tak naprawdę ne służę nikomu oprócz siebie. Jeśli trzeba będzie, zabije tego słabeusza, zerwę mu z twarzy tą jego maskę i roztrzaskam na tysiąc kawałków. –

VIII

Darth Carlus był z siebie wyjątkowo zadowolony. Udało mu się dokonać tego, czego chciał dokonać. Pochwycić młodą jedi, na którą od prawie dwóch lat polowało niemal całe imperium. Skywalker był głupcem, wierząc w swojej naiwności, że uda mu się ochronić swoją padawankę przed wszystkim. Nie udało mu się.
Tak rozmyślając, Carlus szedł właśnie dać raport samemu Vaderowi. Niepokoiła go jeszcze jedna rzecz, o której musiał lordowi jak najszybciej powiedzieć.
– Wejdź, Carlusie – rozległ się dudniący bas Vadera, gdy tylko wyczuł nadejźcie swojego podwładnego. Tak mu się tylko wydaje – przemknęła carlusowi przez myśl. Mysli ze jestem jego podwładnym. Tak naprawdę ne służę nikomu oprócz siebie. Jeśli trzeba będzie, zabije tego słabeusza, zerwę mu z twarzy tą jego maskę i roztrzaskam na tysiąc kawałków. –
Ukrył jednak te myśli i przeszedł przez prób osobistej kwatery Vadera.
– Lordzie – odezwał się, stając i zakłądajac ręce na piersiach. – Zadanie wykonane. Uprowadziłem padawankę Skywalkera. W tej chwili znajduje się na najniższym poziomie naszego gwiezdnego niszczyciela.
– Doskonale – odpowiedział Vader. – Cos jeszcze?
– Skywalker szkoli nowych jedi – ciągnął dalej Carlus. – I zyskał nowego zprzymierzeńca. To Ahsoka Tano.
– Ahsoka Tano… – Vader z namysłem wymówił to imię. – Sądziłem ze umarła dawno temu.
– Nie Lordzie – zprostował Carlus. – Ona zyje.
– Jeśli to prawda co mówisz, to w takim razie stanowi dla nas zagrozenie. Bardzo niewygodne i nie porządane zagrozenie.
– Mam wrócić i ją też pojmać? Albo zabic? – Carlus spojrzał na Vadera z nadzieją. Zabijanie było jego żywiołem. Zwłąszcza zabijanie jedi. A już najbardziej bawili go ci, którzy mu współczuli i wierzyli, ze w jego życiu istnieje jeszcze droga ku światłu.
– Nie. – Głos Vadera był zimny jak stal. – Tano zostaw mnie. Sam się z nią rozprawię. Ty zajmij się padawanka Skywalkera. Masz całkowitą swobodę działania.
– Ale lordzie, czy to nie za trudne zadanie dla ciebie… Zmierzyć się z Tano? – Zapytał Carlus, Vader w tym momencie byłby go zpiorunował spojrzeniem, gdyby nie zakrywajaca jego twarz maska.
– Podwarzasz moje umiejętności i moja silna wolę, Carlusie? – Zapytał lotonem tak lodowatym, ze Carlus cofnał się o krok.
– Nie tylko… To twoja była padawanka…
– TO imię nic dla mnie nie znaczy – przerwał mu sucho Vader. – Nie miałem padawanki rozumiesz? –
Wyciągnął ręke, jakby chciał Carlusa udusic.
– Tak jest lordzie – odparł sith.
– Doskonale – burknął Vader. – A teraz wracaj do swoich zajęć. I nie przyłaź do mnie z jakiego kolwiek głupiego powodu.
– Tak jest – odparł Carlus, poczym wycofał się, a ciężkie drzwi zamknęły się za nim z głośnym hukiem.
Vader tym czasem rozparł się wygdniej w fotelu. Nie mógł głęboko odetcnąć, ponieważ częstotliwosć jego oddechów była sztucznie regulowana. W jego myślach zaczęły się jednak pojawiać jakieś obrazy. Sceny których nie chciał widzieć. On, jeszcze Anakin Skywalker. I towarzysząca mu u jego boku młodziudka, 14-letnia Ahsoka Tano, nie zpełna jeszcze dziecko… Kolejna scena, tym razem on, zakuty w swój czarny pancerz, z na wpół rozwalona maską, pokonany, słaby… Nie, przecież on nigdy nie był słaby. Tak myślała ona. Była padawanka Anakina Skywalkera, dla której on wciąż był Anakinem Skywalkerem. Usłyszał jej głos i zawarty w tym głosie ból, gdy wymówiła jego imię. Nie podniosła ręki z mieczem. Nie zadała ostatecznego ciosu by go unicestwić. Była dokładnie taka sama jak Luke Skywalker. Trwałą tak przy nim przez jakiś czas, dopóki nie zostawiła go i nie odbiegła, nie robiąc nic więcej. Wtedy, właśnie w tamtym momencie, Vader czuł i słyszał jej myśli. Ona się bała. Nie jego, przestała już dawno bać się jego. Bała się patrzenia na niego i na to co mu zrobiła. Bała się powrotu wspomnień. Sprawiało jej ból patrzenie na niego… tak. Przywiazanie. Płaciła wtedy za nie podwójna cene. Dla tego odeszła i zostawiła go samego, dopóki nie znalazła go jedna z patrolujących układ imperialnych jednostek.
On, darth Vader już dawno wyzbył się przywiązania, dla tego było mu łatwiej. O wiele łatwiej. Dla tego teraz nie zawaha się zadać ostatecznego ciosu swojej byłej padawance. Nie zawaha się pchnąć ją swoim mieczem swietlnym w samą pierś i splamić jego klingi jej krwia. Nie zawaha się ani sekundy. I zrobi to. Był tego absolutnie pewien.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink