– Ahsoka! – Usłyszałam za soba inny znajomy glos. Gdy sie odwróciłam dostrzegłam Anakina.
– Co chcialeś? – Zpytałam, nie chcąc być nie uprzejma czy cos.
– Widziałem cię – zawołał z entuzjazmem. – Widziałem twoją walkę…
– Nasza walke – przerwałam mu twardo.
– No tak, waszą. – Jego uśmiech nieco przygasł. – Byłbym zapomnial o Kylo. Widziałaś jego minę jak z toba walczył? Jakby miał cię za raz zabic.
– Anakin – syknęłam. – Nie słyszał Snoke'a, a to ze miał taką minę… Ja też chyba nie miałam weselszej.
– Nie rozumiem tu czegos – powiedział cicho Anakin i zbliżył się do mnie o pare kroków. – On nie może dac ci tego co ja, bo tego nie potrafi.
– Poczekam – wypaliłam odrazu.
– Acha, poczekasz. – Pokręcił sceptycznie głową. – Ty potrzebujesz tego już.
– Anakin, powiedziałam ci coś – odezwałam sie ze zniecierpliwieniem. – Nie przeciągaj struny. Lubię cię, ale nic poza tym. A jeśli będziesz dalej robił to co robisz, przestanę cię lubic. Chyba tego nie chcesz?
– Chcę zebyś przestała mnie lubić. – Nachylił sie do mnie z figlarnym uśmiechem.
– Solo! – Wyciągnęłam rękę by go odsunąć, lecz w tej chwili rozległ sie glos, którego sama się przestraszyłam:
– Odejdź od niej w tej chwili! –
Między nami wyrosła jakby z pod ziemi postać Kylo, choć jeszcze chwile temu mogłabym przysiąc ze go tu nie było. Obserwowałam w niemym osłupieniu, jak chwyta swojego młodszego brata i z niewiarygodną siłą odciąga ode mnie.
– Kylo – zawołałam lekko wstrząśnięta.
– No dobrze. – Anakin nie wydawał sie ani trochę zbity z tropu. Oddalił się lekko od Kylo i mnie.
Kylo wciąz patrzył na niego gniewnie.
– Jak ona ci mówi nie, to znaczy nie – powiedział tym samym nizkim, mrocznym głosem, który w tej chwili podziałał nawet na Anakina i sprawił, zę cofnął się jeszcze dalej.
– Czyli co, Kylo? – Zpytał po chwili, najwidoczniej odzyskując panowanie nad głosem. – Czyli tobie jednak na niej zależy tak? –
Miałam ochotę zwymyślać Anakina, lecz nic nie powiedziałam. Patrzyłam tylko to na niego, to na Kylo, z którego twarzy znikała powoli złość.
– Nie wiem – powiedział w końcu, a jego głos ponownie stał się nie pewny. – Z resztą… Idź sobie do niej. –
Po tych słowach odsunął się ode mnie.
– Przepraszam, hi… znaczy Ahsoka – zwrócił się bezpośrednio do mnie. – Ty nie zasługujesz na kogos takiego jak ja, kogo ponoszą emocje.
– Nie mów tak – zawołałam.
Na twarzy Anakina pojawił się wyraz zadowolenia.
– Dzięki Kylo – rzekł z uśmiechem. – Czyli teraz mogę otwarcie mówic o swoich uczuciach tak? Dzięki. –
Kylo stał przez chwilę, mierząc go badawczym spojrzeniem. Po nagłym napięciu w mocy wyczułam, ze znowu zbliża się u niego kolejny napad złosci. Jego nastruj był teraz zmienny jak pogoda. Wiedziałam dla czego. To nie była wina Anakina. To ta walka tak go wewnętrznie rozchwiała.
Przez chwilę wygladał tak, jakby chciał Anakina udeżyc, po chwili jednak odwrócił się i odszedł zamaszystym krokiem, jakby wciąż był dowódcą rycerzy Ren.
– Co za… – Anakin podszedł do mnie, oglądając się za oddalającą sie szybko wysoka postacią. – Mam dziwnego brata, nie ma co.
– Nie mów tak o nim – szepnęłam. – Mógłbys go bardziej zrozumieć.
– Aczy on rozumie mnie? – żachnął się Anakin . -Jakbym słyszał rodziców. Bo Kylo to, bo Kylo tamto, bo Kylo nie można zrobic tego, a Kylo nie można powiedzieć tego. A jak się czuje Kylo, a czy z Kylo wszystko w porządku… A ja to co? –
W końcu go zrozumiałam.
– Jesteś zazdrosny – wyszeptałam ze zgrozą. – Zachowujesz się jak zbuntowany nastolatek…
– Tak, jestem! – Anakin prawie krzyknął. – Jestem zazdrosny. Bo Kylo ma wszystko co chce, ja juz nie. On nawet ciebie moze mieć, bo ty wolisz jego. Wiesz co powiedzięli rodzice jak im powiedziałem co do ciebie czuję? Daj sobie spokuj z AHsoka, skup się na treningach i pomaganiu starszemu bratu. Znowu Kylo widzisz? Czyli Kylo nie można juz zrobic krzywdy, nie mozna go zranić. Ale mnie tak. Bo kim ja jestem w porównaniu do takiego Kylo Rena? Też zacznę nosić czarną maskę, chodzic w czarnym płaszczu, zrobię sobie czerwony miecz, poudaję sitha i moze wtedy ktoś zacznie mnie dostrzegać!
– Anakin – Zbliżyłam się do niego zeby go uciszyć, bo wrzeszczał już na cały korytarz. Wyciagnął ręce by mnie przytulić, lecz w tej samej chwili jakiś niewidzialny impuls odrzucił go ode mnie z tak potężną siłą, ze w następnej chwili siedział oparty niemal bezwładnie o ścianę.
– Anakin? – zpytałam z niepokojem, podchodząc do niego. – Co to było?
– Odwróć się za siebie – powiedział słabo. Gdy to zrobiłam zobaczyłam w oddali wysoką postać Kylo, stojącą na szczycie schodów prowadzących na piętro. Jego twarz była wykrzywiona w grymasie trudnej do opanowania furii. To on odepchnął ode mnie Anakina. Na mysl o tym, jak wielkiej siły użył z tak dużej odległości przeszły mnie ciarki.
– Nienawidze cię, Anakin – odezwał się jeszcze bardziej złowrogim głosem. W tej chwili to nie był głos niepewnego i zagubionego chłopaka. TO byl glos sitha.
– Jasne. – Anakin wstał, wciaz lekko oszołomiony. – Dzieki, Kylo.
– Obraź się i wyjdź! – odwrzasnął Kylo. Powiedział to takim tonem, ze do uzupełnienia tej wypowiedzi brakowało jeszcze jednego słowa, wypowiedzianego takim samym głosem: "zdrajca!"
– A ty poskarż się mamie i tacie – krzyknął Anakin i nim zdołałam którego kolwiek powstrzymać, młodszy z braci przebiegł obok mnie znikając mi po chwili z oczu.
Moje odrętwienie jednak nie trwało długo. W paru skokach wbiegłam na górę gdzie był Kylo. Siedział teraz przy scianie, w podobny sposób jak przed chwila Anakin, ale twarz mial ukrytą w dłoniach.
– Co ja zrobiłem? – Szepnąl cicho.
– Kylo. – Podeszłam do niego, wyciagając rękę. Podniósł na mnie wzrok, a w jego oczach zapaliły się groźne ogniki.
– Odejdź – rzekł przez zaciśnięte zęby, najwidoczniej rozzłoszczony faktem, ze po raz kolejny widze jego wewnętrzną walkę z samym sobą. – Słyszysz?
– Ale… – zaczęłam cicho, lecz on w tym momencie zerwał się na nogi i chwycił mnie mocno za ramiona.
Poczulam jak swiat dookoła mnie wiruje. Przed oczami mignęły mi obrazy zła i okrucieństwa. Poczułam chłód nie do opisania, który wydawał się zamieniać krew w lód. Chciałam coś powiedzieć, ale mój głos jakby utonął w kanonadzie dźwięków, przez który przebił się tylko jeden głos, cichy i złowrogi, wypowiadający tylko jedno słowo:
– odejdź… –
I wtedy, tak nagle jak wszystko się zaczęło, tak nagle się skończyło. Uświadomiłam sobie ze klęczę na zimnej posadzce, zakrywając twarz rękami. Płakałam.
Gdy zerknęłam przez palce, zobaczyłam że Kylo klęczy na przeciwko mnie. Nie widziałam jego twarzy, ale usłyszałam jego pełen bólu i udręki wrzask, od którego ścisnęło mi się serce.
– Kylo – szepnęłam cicho. – Przepraszam… –
Nie odpowiedział. Chwilę później pojawiła się mistrzyni Luminara i mistrz Fisto, zaalarmowani krzykiem Kylo.
– Co tu się stało? – zpytał ostro mistrz Fisto.
Kątem oka zobaczyłam pojawiającą sie za nimi postać roztrzęsionego Anakina.
– Mój brat wpadł w szał – odezwał się tak samo rozdygotany głosem. – Mówiłem ci kiedyś. Mnie mozesz sobie nienawidzić, ale jej nie rób nic.
– Padawanie Solo – uciszyła go Luminara, poczym zwróciła się do mnie i do Kylo:
– Co się stało? –
Kylo odjął ręce od twarzy. Z jego oczu wyzierała teraz nie dająca się opisać udręka.
– Zrobiłem im krzywdę! – Wykrzyknął z płaczem i zanim kto kolwiek zdązył go powstrzymać, skoczył na nogi i pobiegł schodami w dół, znikając nam z oczu.
– Niech ktoś idzie za nim – zawołałam panicznie. – Zatrzymajcie go! –
Nie musiałam tego nikomu dwa razy powtarzać. Mistrz Fisto momentalnie zrozumiał jak poważna jest sytuacja i puścił się za Kylo w pogoń.
– Juz spokojnie, Ahsoko. – Podeszła do mnie Luminara i pomogła mi wstać. Jej słowa ledwo do mnie dotarły. Patrzyłam nadal w dół schodów, usiłując od początku do końca poukładać sobie to co się stało. Poczułam ze się boję. I to tak jak jeszcze dawno się nie bałam, jednak przy Luminarze przyodziałam maskę spokoju i opanowania.
– Tak – szepnęłam. – Wszystko jest dobrze…
– Nic ci nie jest? – Anakin odważył się podejść nieco blizej, nadal przygladając mi się tak, jakbym była umierająca.
Potrząsnęłam tylko głową.
– To była moja wina, mistrzyni Luminaro. – Słowa wypowiedziane przez Anakina kompletnie mnie zaskoczyły. – Sprowokowałem go. Pokłóciliśmy sie i… Powiedziałem mu cos, co go zdenerwowało. –
Luminara przez chwilę mierzyła nas badawczym spojrzeniem. W końcu odezwała się do Anakina:
– Zdajesz sobie sprawę z tego jak to się mogło skończyć?
– Tak – wyszeptał Anakin.
– Wiesz dobrze, ze na Kylo Rena trzeba uważać choćby pod najdrobniejszymi względami? – Ciągnęła dalej Luminara.
– Tak, ale…
– I wiesz dobrze, ze nawet naj nie frasobliwe wypowiedziane słowo i nawet lekka zmiana tonu głosu zaważają na jego reakcji?
– Tak, tylko ze ja…
– Padawanie Solo… Anakinie. – Luminara puściła mnie, podeszła do Anakina i położyła mu rękę na ramieniu. Anakin drżał. Podniósl na nią swoje błękitne oczy, w których malował sie leciutki zal. Jednak cos w jego postawie mówiło mi, ze nie do końca załuje tego co powiedział Kylo.
– Kylo Ren jest pełen złych wspomnień. – Luminara przemawiała cichym, wyrozumiałym tonem. – Wystarczy odezwać się do niego w nie właściwy sposób, zrobic jeden gwałtowny ruch, a wpada w szał. Wiedziałeś dobrze o tym, prawda?
– Tak! – Anakin w końcu nie wytrzymał. – Tylko dla czego wszyscy obchodzą sie z nim jak z jajkiem, a mnie traktują jak powietrze? Nawet własni rodzice. Obwiniają mnie za kazdy zły humor mojego brata!
– To w cale nie jest tak, Anakinie – podjęła Luminara. – Twoi rodzice bardzo cie kochają, tak samo jak Kylo Rena. Nie jesteś dla nich ani trochę mniej ważny. Poprostu Kylo Ren potrzebuje wiecej uwagi i zaabsorbowania niż ty.
– Ma wszystko co ja bym chciał – dodał już ciszej ANakin. – Moze miec, tylko on tego nie chce. Mimo ze on tego nie chce, ja i tak nie moge tego mieć. Bo to jest jego, chociaż on tego nie chce.
– Jesteś jeszcze bardzo młody, Anakinie. – Luminara pogładziła go po ramieniu. – Do wielu rzeczy musisz jescze dorosnąć i wiele zrozumieć. Nie ma nic złego w tym że czujesz się odrzucony. Jestes na etapie koniecznego bycia w centrum uwagi. Chcesz za wszelka cenę udowodnić, zę potrafisz się na cos przydać. Popatrz na Ahsokę. Ona tez taka była, a wiele juz zrozumiała i z pewnością wiele się nauczyła.
– Tak, Anakinie – przyznałam cicho.
– Czas, abyś zaczął wpajać sobie nowe lekcje. – Luminara zdjęła ręke z jego ramienia i odwróciła się zeby odejść. – A tą nauką są lekcje zycia, padawanie solo. Życia i zrozumienia nie tylko siebie, ale przede wszystkim innych. Jestes jedi, a jedi nigdy nie mysli najpierw o sobie. Jedi istnieją najpierw dla innych, potem dla siebie. –
Po tych słowach odwróciła się i odeszła, pozostawiając nas w kłopotliwym milczeniu.
– Przepraszam – szepnął cicho Anakin, poczym zanim zdązyłam co kolwiek powiedziec, odbiegł nawet na mnie nie patrząc.
14
– Ahsoka! – Usłyszałam za soba inny znajomy glos. Gdy sie odwróciłam dostrzegłam Anakina.
– Co chcialeś? – Zpytałam, nie chcąc być nie uprzejma czy cos.
– Widziałem cię – zawołał z entuzjazmem. – Widziałem twoją walkę…
– Nasza walke – przerwałam mu twardo.
– No tak, waszą. – Jego uśmiech nieco przygasł. – Byłbym zapomnial o Kylo. Widziałaś jego minę jak z toba walczył? Jakby miał cię za raz zabic.