Categories
krutkie opowiadania

cienie przeszłości

Witajcie.
Wrzucam wam mój stary fanfic, właściwie to opowiadanie, pisane pod wyływem nagłej weny twórczej. Narazie też gwiezdno wojenne, ale pewnie mam na dysku coś nie gwiezdno wojennego, więc poszukam. Narazie dziele się z wami jednak tym.
Z góry sorry za moze trochę naiwną i prostą treść, ale po wielokrotnym zastanawianiu się co by było gdyby, wyszło mi właśnie cos takiego.

Cienie przeszłości

Witajcie.
Wrzucam wam mój stary fanfic, właściwie to opowiadanie, pisane pod wyływem nagłej weny twórczej. Narazie też gwiezdno wojenne, ale pewnie mam na dysku coś nie gwiezdno wojennego, więc poszukam. Narazie dziele się z wami jednak tym.
Z góry sorry za moze trochę naiwną i prostą treść, ale po wielokrotnym zastanawianiu się co by było gdyby, wyszło mi właśnie cos takiego.

Cienie przeszłości

Anakin Skywalker klęczał w skupieniu na wyłożonej błękitnym dywanem podłodze salonu, wpatrując się z uwagą w tylko sobie znany, bezcielesny obiekt. Wyłączył wszystkie swoje zmysły, oddając się całkiem medytacji i wyciszeniu. Nie słyszał nawet, jak za ścianą gawożą piskliwie jego maleńkie dzieci, Luke i Leia. Nie skupiał się na niczym kąkretnym, poddając się całkowicie wpływowi mocy, pozbywając się z umysłu jakichkolwiek negatywnych emocji, które nadal dręczyły go dość często. Gniewu, strachu, złości. Miał motywację żeby z tym walczyć. Kochającą żonę i maleńkie bliźnięta, które rozwijały się nadzwyczaj szybko jak na swój wiek. Były silne mocą, ponieważ w ich żyłach płynęła jego krew, Krew anakina Skywalkera, zrodzonego z samej mocy, posiadającego w krwi tyle midichlorianów, ilu nie miał nawet sam wielki mistrz Yoda.
Nie wiedział jak długo trwał w takim stanie. Czuł jednak, że osiąga stan całkowitego spokoju i odprężenia. Z zamyślenia wyrwał go po jakimś czasie odgłos cicho otwieranych drzwi.
– Annie? – Rozległ się tak dobrze znany i ukochany przez Anakina głos. Otworzył oczy i zobaczył swoją żonę z maleńkim Luke’em na rękach.
– Przepraszam – odezwała się cicho. – Nie chciałam ci przeszkodzić…
– Nie przeszkodziłaś. – Jego głos był taki jak zwykle gdy się do niej zwracał. Cichy i spokojny. Anakin nie miał już zamiaru wyładowywać na niej swojej złości i frustracji. Mógł zrobić to w inny sposób, bo przecież Palpatine go oszukał, sprawił, że jego żona i dzieci omało nie umarli, a on, sam Anakin Skywalker, osoba twierdząca że kocha swoją żonę również czynnie brała w tym udział, aż do puki nie nadeszło przebudzenie.
– Co się dzieje? – Padme zauważyła coś na jego twarzy, ponieważ podeszła bliżej i położyła mu rękę na ramieniu.
Pod wpływem chwili przyciągnął ją do siebie, pragnąc być dla niej oazą spokoju i ukojenia.
– Gdzie jest Leia? – zapytał, lecz Padme nie zwiodła zmiana tematu.
– Śpi. Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie, Annie.
– Nic się nie dzieje. – W jego niebiezkich oczach nagle zalśniły szczere łzy. Zamrugał szybko by je powstrzymać.
– A ja jednak widzę że coś się dzieje. – Padme Amidala Skywalker była na tyle zaprawioną dyplomatką, że słowa i zapewnienia nie mogły jej zwieźć.
– no dobrze, wygrałaś – westchnął Anakin. – To cienie. Tam, w moim umyśle.
– Cienie? – Zaniepokoiła się Padme.
– Wizje nie spełnionej przyszłości – wyznał Anakin. – Strach że to powróci. Że przeze mnie wyciągnie ręce po was, że stracę ciebie i dzieci i że sam się do tego przyczynię.
– Anakinie. – Głos Padme stał się nagle poważny i jakby uroczysty. – Nie stanie się tak jak mówisz. Wierzę, że będziesz uważał. Zobacz. Mamy siebie, mamy nasze dzieci, czego nam jeszcze potrzeba do szczęścia?
– miłości – odparł powoli Skywalker. – Zakazanej przez kodeks jedi miłości. Nigdy ci tego nie mówiłem, ale chyba faktycznie zacząłem być szkolony na rycerza jedi zbyt późno. Miałem już wpojone zasady, których kodeks zakazywał. Miłość i przywiązanie. Nie jestem w stanie być spokojną i bezduszną marionetką republiki, a tym właśnie są jedi.
– Masz do nich żal, prrawda? – Padme spojrzała mu w oczy, a mały Luke zakwilił cicho.
– Wiesz co spotkało moją matkę. – Anakin mówił to tak, jakby coś go do tego przymuszało. – Gdyby jedi zainteresowali się nią wcześniej, gdyby pomyślęli o tym by ją uwolnić, prawdopodobnie jeszcze by żyła. Ale oni się nią nie zainteresowali. Nie zadali sobie nawet trudu by o nią zpytać. Odebrali mnie je i zostawili samą sobie. Nawet mnie traktowali jak popychadło. Małego, zagubionego dzieciaka, który był jakimś wybrańcem, ale tylko tyle. Bali się mnie i moich umiejętności, nie racząc mi nawet niczego wyjaśnić. Nawet Obiwan nie chciał wziąć mnie na padawana, wątpił we mnie. Byłem dla niego małym smarkiem, podobnie jak dla pozostałych jedi. Tylko mistrz Quigon we mnie wierzył, od początku do końca. –
Westchnął cicho. Padme widząc jego frustrację podała mu ich synka. Gdy Anakin poczuł w ramionach jego ciepły ciężar natychmiast się uspokoił. Złość gdzieś zniknęła, pozostawiając tylko smutek i rozżalenie.
– Nigdy nie zgadzałem się z niektórymi zasadami kodeksu – podjął dalej swój monolog, chodź wiedział, że jego żona słucha go bardzo uważnie. – Nam, jedi, nie wolno uronić nawet jednej łzy. Płacz za kimś oznacza przywiązanie, którego nam nie wolno odczuwać. Więc płaczemy w ciszy, w głębi siebie, tak aby nikt tego nie widział. To takie bezduszne. –
Ponownie ciężko westchnął. Padme położyła miękką, delikatną dłoń na jego ramieniu.
– Cały ten świat jest bezduszny – powiedziała kojącym półszeptem. – za bardzo się wszystkim przejmujesz, Annie. Nosisz w sobie wiele bólu i żalu, doświadczyłeś wielu krzywd. To właśnie dla tego jesteś taki jaki jesteś, jakiego cię znam. I nie chcę żebyś się zmieniał. Są rzeczy, których nie da się wymazać z pamięci, które nigdy nie odejdą. Ale są też ludzie, którzy robią co mogą aby ulżyć w cierpieniu. Jest przy tobie Obiwan, który cię kocha. Są nasze dzieci i jestem ja. Wiążąc się z tobą zdecydowałam się zabrać od ciebie chociaż część tego cierpienia, które nosisz w swoim zranionym sercu.
– I właśnie dla tego tu jestem – odrzekł szczerze Anakin. – Bo mam ciebie, was. Mimo ze czuje się tak, jakbym przezył wiecznośc, chociaz mam dopiero 23 lata. Ale czuje ze nie jestem sam. I już nikomu nie dam się zwieźć. –
Wyciągnął wolną rękę i przyciągnął Padme do siebie. W tym momencie zaczął czuć się dziwnie lekki. Wiedział, że wyrzucenie tego wszystkiego coś w nim odblokowało. Padme mógł wyjawić wszystko co chciał. Rozumiała go i była dla niego podporą, a on obiecał sobie i jej, że nie pozwoli jej sobie odebrać. To ona zasklepiała blizny w jego sercu, kojąc je swoją miłością, ona też dała mu dzieci. Maleńkie bliźnięta, co do których wiedział, że kocha je najbardziej na świecie, podobnie z resztą jak ją samą.

14 replies on “cienie przeszłości”

Jejku, się wzruszyłam. Śliczne. Chyba nic więcej nie jestem w stanie napisać, bo… bo nie ma słów.

No właśnie ja tak często myslałam o nim jako o anakinie, a nie Vaderze i z tąt chyba ten pomysł

Mi brakowało w trzeciej tej wzajemnej bliskości, zaufania itp. wiem, że on tam się zmieniał. Jednakże twoją wersję bardziej wolę. xd

Dzięki. Mi go z jednej strony było zal bo rada go serio skrzywdziła, a jeszcze do tego doszedł Palpatine który mu naopowiadał bzdur o tej nieśmiertelnosci, potędze i w ogóle. A ze Anakin bardzo przywiazywał się do blizkich sobie osób, nawet w wojnach klonów był wkestia pozwolenia odejźcia padawanowi… NO to stało się z nim co się stało, niestety. A szósta część pokazała wyraźnie ze jednak te dobre odruchy w nim zostały.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink