– Chodźcie – odezwał się Anakin wstając. – Mamy co raz mnie czasu. Puki tu jesteśmy… SHsoko, muszę ci coś powiedzieć.
– CO takiego? – Spytałam z niepokojem. Spodziewałam się jakiegoś wyznania, tym czasem on powiedział cos, czego zupełnie się nie spodziewałam:
– Wiem gdzie jest mistrz Skywalker.
– Co takiego? – Otworzyłam szeroko oczy. – Jak…
– Powęszyłem tu i tam zanim poleciałem – odpowiedział. – Rey mi powiedziała ze poleciałaś go szukać. Nie rób takiej miny, musiałem ją pociągnąć za język żeby mi to powiedziała. Ale podsłuchaliśmy pewna rozmowę, z której wynika, ze Anakin poleciał ratować senator Amidalę, która została porwana.
– Padme? – Nie mogłam w to uwierzyć. Znałam Padme. Mało tego, wyczuwałam ze ja i mojego mistrza łączą jakieś silne więzi, ale nie wnikałam w to. Być może nawet oboje bardzo się kochali, co tłumaczyłoby to, dla czego Anakin nie chciał mi powiedzieć dokąt leci.
– Słuchajcie – odezwała się Jaina z naciskiem. – Pogadacie sobie jak już będziecie bezpieczni. Anakin, ty słabniesz. Może lepiej się ruszmy.
– Acha, jasne. Już. – Anakin podszedł do zamkniętych drzwi.
– Jest czysto – odezwał się cicho. – Ventres wykryła u któregoś z gwardzistów niesubordynację. Wszyscy jej żołnierze teraz są zmuszeni do oglądania publicznej ceremonii karania więźnia.
– To straszne. – Jaina wstrząsnęła się z odrazą.
– Ventres nigdy nie była nie straszna – zapewniłam ją.
– Mamy… – Anakin zgiął i wyprostował palce lewej ręki. – około dziesięciu minut by znaleźć wyjście. Potem pójdzie gładko. Rey nas odszuka. Tylko… –
Położył rękę na drzwiach, a ja zauważyłam ze oddychał już ciężej niż do tej pory. Złączyłam się z nim w mocy, użyczając mu swojej energii, a Jaina zrobiła to samo.
Z piersi Anakina wyrwało się ciężkie westchnienie, ni to zmęczenia, ni ulgi, a po chwili zamki w drzwiach ustąpiły.
– Bądźcie czujne – szepnął Anakin, następnie wolną ręke połozył na swoim mieczu świetlnym przypiętym do pasa, a drugą ręką złapał moją dłoń.
– Ej – zaprotestowałam cicho. – Umiem chodzić sama…
– Obiecałem coś Rey – odszepnął Anakin. – I sobie także. Dotrzymam słowa. Jeśli ma ci się nic nie stać musisz być ze mną. Już raz popełniłem taki błąd i… Dłóższa historia. Opowiem ci może kiedyś, ale… To może być ciężkie dla mnie.
– Nie, nie musisz jeśli to ma być dla ciebie ciężkie – zaprotestowałam, poruszona jego słowami.
– Chodźcie – syknęła Jaina przerywając naszą rozmowę, po czym wszyscy troje puściliśmy się korytarzami.
– Stang – zaklęłam, zatrzymując się gwałtownie i zmuszając do tego Anakina, z którym nadal trzymaliśmy się za ręce.
– CO jest? – Spytała Zniecierpliwiona Jaina.
– Jesteśmy za głosno – odszepnełam.
– To co, mamy latać? – W głosie Jainy było słychać Sarkazm.
– Lewitacja – odszepnął Anakin i nim zdążyłam cos powiedzieć, uniósł mnie w ten sposób w górę.
– Anakin – zaprotestowałam po raz kolejny.
– Nie, nie nie nie, nie mów nic do mnie – uprzedził mnie zamykając oczy. Kątek oka spostrzegłam, ze Jaina też usiłowała wzbić się w powietrze, ale ostatecznie opadła na ziemię.
Anakin westchnął i również opuścił mnie na dół.
– Dzięki – odparłam. – Chcę ci przypomnieć e umiem się skradać.
– Acha. –
Dostrzegłam ze jest blady.
– Wyjście… Znaczy hangar jest tam. – Wskazał przed siebie.
– A Ventres? – Spytała Jaina.
– Cały czas… Utrzymuje ja z dala. – Anakin mówił z coraz większym trudem. – Mamy pięć minut. Chodźcie. I nie pomagajcie mi. Nie użyczajcie mi sił, bo wtedy ona mnie wykryje. Chodźmy. –
Ponownie chwycił mnie za rękę, ale tym razem zaczęłiśmy biec niemal pędem. Jak się okazało, Jaina i Anakin też potrafili poruszać się bardzo cicho.
– Rey… – Szepnął Anakin do komunikatora. – Gdzie jesteś?
– W hangarze – padłą odpowiedź. – Dok 27. Pospiesz się Anakinie.
– Tak… Jasne – odpowiedział, nasępnie poprowadził nas jakimś przejściem na skróty, którego nie znałam.
– To jest za proste – szepnęła cicho Jaina. – Zbyt proste…
– Widzę was – oznajmiła Rey przez komunikator. – Jestem pod wami. Jeszcze jedne schodki w dół…
– Wiem – odparł Anakin. Był coraz bledszy i przeczuwałam, ze za chwilę może się to źle skończyć.
– Anakin, co się stanie jeśli teraz… Zerwał byś kontakt z mocą? – Spytałam.
– Straciłbym kontrolę nad nimi wszystkimi – odpowiedział. – Przyszli by tutaj bardzo szybko. Już nie daleko… Już… –
Zbiegliśmy a dół i wtedy spostrzegłam Rey, wychylającą się do nas przez kokpit.
– AHsoka, zamorduję cię – rzuciła na przywitanie. – A teraz wskakujcie szybko. Aakin, co ci jest?
– Za raz mi przejdzie – odparł i wprowadził mnie na pokład, a tuż za nim wbiegła Jaina.
– Co z promieniem ściągającym i polem siłowym? – Spytała Rey.
– Wyłączone. – Anakin opadł na fotel drugiego pilota. Trząsł się cały jak w gorączce. – Rey startuj, szybko. –
Chwycił stery pomocnicze, chcąc jej pomuc, a ja i jaina stanęłyśmy za nimi.
– Jeśli to się nie uda – zaczęłam, lecz w tym momencie dosłyszałyśmy wypowiedziane z wysiłkiem słowa Anakina:
– Nie dam… Już… Rady… –
Po tych słowach osunął się bezwładnie w fotelu. Jaina wydała cichy okrzyk i podbiegłą do brata.
– Lepiej się przypnij – rzuciłą Rey. – Będę potrzebować dugiego pilota. Anakin…
– Ja jestem pilotem – rzuciła Jaina.
– Ahsoka, zajmij się nim – poprosiła Rey. – Przez ciebie jesteśmy w tym bagnie.
– Nie dobrze – odezwała się Jaina, gdy uniosłam Anakina z fotela.
– Tam!- Rey wskazała ręką. – W tylnej części statku. – Tam go połóż… Teraz dopiero jest nie dobrze. –
Wznosiliśmy się już jakiś czas nad ziemią, gdy statkiem gwałtownie szarpnęło, a po chwili otoczyły nas roje myśliwców.
– Przechwytujące? – Spytałam bezwiednie.
– Nie pytaj tyle – odkrzyknęła Rey. No… Jak ci na imię? –
Spytała zwracając się do Jainy.
– Jaina. A ty?
– Rey. I to by było na tyle prezentacjiii! –
Wykonałą gwałtowny skręt, żeby ominąć nadlatujące ku nam myśliwce, które, nie mogąc wyhamować wpadły na siebie i zamieniły się w kule ognia.
– Zajmij się moim bratem – rzuciła Jaina, pomagając Rey w pilotowaniu jak tylko może. Stety albo i nie, statek nie był wyposażony w żadne działka. To był zwykły prom pasażerski. Dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać, z kont Anakin i Rey go zwinęłi.
Tak jak mnie prosiła Rey z Jainą, przetransportowałam Anakina na tyły statku do nie wielkiego przedziału. Całe szczęście ze było tam łóżko, bo miałam go gdzie położyć. Gdy już bezpiecznie sobie leżał przysunęłam sobie krzesełko i usiadłam przy nim. Z jednej strony czułam się w obowiązku przy nim być, z drugiej jednak chciałam wiedzieć jak radzą sobie Jaina i Rey, które dopiero się poznały, a już muszą ze sobą współpracować.
– CO z nim? – Usłyszałam nagle w interkomie głos Rey. – Jaina się pyta. Szczerze mówiąc ja też. –
Wstałam i podeszłam do interkomu, wciskając guzik połącenia i nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć.
– Eee… Śpi – Wydusiłam w końcu.
– Żyje – dobiegła mnie cicha odpowiedź z deugiego końca pomieszczenia. Odwróciłam się i zobaczyłam szeroko otwarte, błękitne oczy.
– I mówi ze żyje – dodałam.
– No to w końcu śpi czy mówi? – Spytała Rey, a ja usłyszałam po chwili coś jakby prychnięcie Jainy.
– Już nie śpi – wydukałam.
– To dobrze. – Rey wyraźnie ulżyło. – Trzymajcie się tam oboje, b będzie trochę rzucało. Mamy już skok w nadświetlna, a tamci dalej nas gonią. Ale za raz będzie po wszystkim. Jaina właśnie wylicza…
– Już – dało się słyszeć głos Jainy.
– NO to się trzymajcie – odezwała się Rey i przerwałą połączenie.
– Słyszałeś? – Spytałam, podchodząc i siadając przy Anakinie. – Będzie rzucało.
– Jakbym nie wiedział. – Jego głos był słaby, ale uśmiech figlarny.
– Jak się czujesz? – Spytałam.
– Trochę przesadziłem – westchnął. – Ale dzięki temu właśnie…
– Skaczemy w nadświetlną – wpadłam mu w słowo, czując znajome przyspieszenie i oczami wyobraźni widząc już Ventres, stojącą ze wściekłą miną na mostku dowodzenia swojego okrętu, łysą pałą i mieczami świetlnymi w obydwu dłoniach, mającą ochotę wszystko roznieść na strzępy.
24
– Chodźcie – odezwał się Anakin wstając. – Mamy co raz mnie czasu. Puki tu jesteśmy… SHsoko, muszę ci coś powiedzieć.
– CO takiego? – Spytałam z niepokojem. Spodziewałam się jakiegoś wyznania, tym czasem on powiedział cos, czego zupełnie się nie spodziewałam:
– Wiem gdzie jest mistrz Skywalker.
– Co takiego? – Otworzyłam szeroko oczy. – Jak…
– Powęszyłem tu i tam zanim poleciałem – odpowiedział. – Rey mi powiedziała ze poleciałaś go szukać. Nie rób takiej miny, musiałem ją pociągnąć za język żeby mi to powiedziała. Ale podsłuchaliśmy pewna rozmowę, z której wynika, ze Anakin poleciał ratować senator Amidalę, która została porwana.
6 replies on “24”
Jej widok. Jakoś tak uśmiech wywołuje. Ten na końcu oczywiście.
No ma się rozumieć, brzmi to prawie zę komicznie.
cudowne.
Haha, wyobraziłam sobie ten jej ryk wściekłości. 😀 Świetnie to rozegrałaś, naprawdę.
Oooo, no i nasz Anakin jest bohaterem akcji. 😀
Kuźwa. Piękne zakończenie.